< POSTKULTURA | << FILMY
Dunkierka

Plakat z filmu 'Dunkierka' Dunkierka (Dunkirk)
Produkcja: Francja, Holandia, USA, Wielka Brytania 2017
Reżyseria: Christopher Nolan
Scenariusz: Christopher Nolan
Obsada: Fionn Whitehead, Tom Glynn-Carney, Jack Lowden, Harry Styles, Aneurin Barnard, James D'Arcy, Barry Keoghan, Tom Hardy, Kenneth Branagh, Cillian Murphy, Mark Rylance i inni
Zdjęcia: Hoyte Van Hoytema
Muzyka: Hans Zimmer
Czas: 106 min.

Od zakończenia II wojny światowej minęło już ponad 70 lat, a jej temat nadal rozgrzewa sferę polityki oraz kultury. Gdy chodzi o tą pierwszą, to można zaobserwować powolny, ale trwale postępujący trend zamazywania odpowiedzialności za jej wybuch oraz zbrodnie, a także współdzielenie i przerzucanie odpowiedzialności ze sprawców na ofiary. Idealnym przykładem są tu niesławne "polskie obozy śmierci", w przypadku których strona niemiecka (choćby w postaci kanału telewizji publicznej ZDF) bez żadnych zahamowań wprost głosi że "obozy były polskie". Bo tak, i koniec, kropka. Takie oszołomstwo na szczęście jeszcze nie pojawia się w najbardziej nośnym i wpływowym w dużej skali medium, jakim jest X muza. Choć jak się spojrzy historyczne otoczenie filmu Dunkierka, to takiej pewności do końca mieć by nie można.

W czym bowiem tkwi tu problem?

Zaczynając niejako od końca, można rzec że najbardziej sprawiedliwymi (oczywiście w ugruntowywaniu własnego mitu, aka polityka historyczna) w pokazywaniu wojennej historii na filmowej taśmie są Amerykanie. Nie stoi za nimi jednak jakaś potrzeba niesienia światełka dobra, a własny interes podbudowany chęcią zysków. Po co zrażać do siebie tych i owych, pokazując ich w zbyt mocnym świetle, skoro mogą iść do kin, kupić potem DVD, i wszyscy będą zadowoleni. Trochę inaczej jest w przypadku Brytyjczyków, którzy historię pokazują przede wszystkim zgodnie z poczuciem własnej, post-imperialnej dumy. Stąd najlepszymi są oczywiście zawsze oni, a w razie czego i tak można liczyć na pomoc braci zza oceanu.

Zmierzając do sedna: problem z pokazaniem wydarzeń operacji Dynamo, przeprowadzanej w dniach 26 maja-4 czerwca 1940 roku, potencjalnie - podkreślmy - mógłby być taki, że jest to tylko i wyłącznie część brytyjskiej historii II wojny światowej, z którą Amerykanie nie mieli (wówczas) jeszcze nic wspólnego. Tym samym Hollywood nie czuło się zobowiązane wyłożyć na to pieniądze. A jak nie ma pieniędzy, to i nie ma widowiska. Mniej lub bardziej już nawet probrytyjsko propagandowego.

Problem ten od lat czuł Christopher Nolan, który od początku swojej filmowej kariery nosił się z zamiarem opowiedzenia wydarzeń z tamtego okresu. Możliwość zaangażowania w produkcję filmową odpowiedniej - czytaj amerykańskiej - gotówki, pojawiła się dopiero wtedy, kiedy ugruntował on pozycję twórcy wysokobudżetowego kina z rozmachem, ale też i szacunkiem do inteligencji odbiorcy. I to właśnie w filmie Dunkierka widz dostaje.

Nie uważam się za wielkiego znawcę warsztatu Nolana, więc nie rzucę mądrościami, opisującymi jego warsztat oraz umiejętności. Choć od razu rzuca się widzowi w oczy koncepcja fabularna z jakim Dunkierka została nakręcona. Film składa się z trzech wątków dziejących się przez różne okresy czasu: tygodnia, dnia oraz godziny. Pierwszy opowiada historię trójki żołnierzy, chcących za wszelką cenę wydostać się plaż Dunkierki. Drugi przedstawia wyprawę właściciela motorowego jachtu, jego syna oraz kolegi w stronę francuskiego brzegu, by wziąć udział w ewakuacji wojska prowadzanej przez cywilne statki. Wreszcie trzeci, to działania brytyjskich pilotów, którzy w miarę posiadanych możliwości (i kurczącego się paliwa) osłaniają z powietrza prowadzone na morzu i brzegu działania.

Bez krwistych fajerwerków oraz przerysowanego okrucieństwa wojny, Nolan w zależności od fabularnej płaszczyzny buduję atmosferę strachu i osaczenia, lub pokazuje - tym razem bez patetycznego bohaterstwa - jak dysponując ograniczonymi środkami można wiele zdziałać. Całość zaś stapia w jedno hipnotyczna, mroczna muzyka Hansa Zimmera. Z obrazu nie wylewa się na widza masa graficznych efektów specjalnych czy kaskaderskich szarży. Tu widać naprawdę zagubionych i przerażonych chłopców, dowodzonych przez jeszcze panujących nad sytuacją oficerów.

Ziemia, morze, powietrze - trzy mordercze, acz piękne żywioły, dopiero w końcówce filmu, gdy wszystkie czasowe wątki fabularne się ze sobą przecinają (i na nowo rozchodzą), pokazują widzowi swoje uspokajające piękno. Są jak cisza przed burzą, jak przygotowanie do prawdziwych zmagań oraz wyzwań, których ewakuacja z Dunkierki miała być dopiero preludium. To wszystko udało się Nolanowi zawrzeć w trwającym tylko - jak na jego możliwości - 106 minut obrazie. I to też świadczy o jego filmowym kunszcie.

© 2017 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << FILMY