< Fallout: Brotherhood of Steel
Fallout: Brotherhood of Steel - recenzja #2

Fallout: Brotherhood of Steel

Tak! Jestem graczem komputerowym! Dla mnie znaczy to jednak co innego, niż bycie graczem konsolowym.

Dzieciństwo...

Miałem tylko jedną konsolę – Pegasusa i ostatnio w pracy uruchomiłem XBoxa. Sterowanie padem zdecydowanie różni się od łojenia przy pomocy klawiatury i myszki (kiedyś w Dooma i Duke Nukem grałem wyłącznie klawiaturą, bo nie było innej możliwości. Przyzwyczaiłem się do tego sposobu sterowania tak mocno, że nie umiałem przestawić się i włączyć do grania myszki w pierwszym Quake. Za patrzenie w górę i w dół służyły mi przyciski PageUp i PageDown. Koledzy po sieci lokalnej fragowali mnie nieznośnie i musiałem w końcu się przestawić.

To nie będzie zwykła recenzja. A raczej ilustracja emocji jakie towarzyszą obcowaniu z grą, należącą do mojej ulubionej serii komputerowych RPG, a która z tym gatunkiem nie ma nic wspólnego. Podzielę się również spostrzeżeniami związanymi z graniem na konsoli.

Legendy ludowe, plotki i walka z Programem...

Pierwsze wrażenie z uruchomienia gry w 2016 roku, nie znając wyglądu gier na Playstation 2 było takie. "Oooo, ale kanciaste postacie, prawie jak w Fifa 97. Czyli chyba będzie kiepsko! Ale zaraz! Przecież popełniam błąd, myślę jak obecny gracz, nastawiony na piękną grafikę, a zapominam o godzinach spędzonych na graniu przed rokiem 2000. A dla mnie zawsze liczyła się fabuła. Kiedyś gry miały tylko 2 kolory..." I pomyślałem sobie za chwilę o Alone In the Dark

Słyszałem wiele złego o Fallout: Brotherhood of Steel. Jeżeli chodzi o konkrety, to... o dziwo nic nie umiem sobie przypomnieć, może tylko tyle, że różni się zdecydowanie w sposobie rozgrywki, braku podążania ciekawym wątkiem głównym i ma znikomą ilości zadań pobocznych. Chcąc wyrazić sprawiedliwy osąd, postanowiłem, że muszę w nią zagrać i wyrobić własne zdanie. Przy okazji będę na dobrej drodze do zaliczenia wszystkich gier pt. Fallout!

Po walce z emulatorem konsoli na PC, przeróżnymi ustawieniami i kupieniem pada w hipermarkecie, przyszedł czas na rozgrywkę. Trzeba mieć dobrego kompa, żeby to wszystko banglało – czytałem w Internecie o grach odpalanych na emulatorze. I tak jest w rzeczywistości. Pomimo, że mój Kalkulator pociągnął trzeciego Wiedźmina, Fallout: BOS skakał mi niemiłosiernie. Czego się nie robi dla Pustkowi... 29 kwietnia 2016 roku zacząłem grać.

"Nie patrzę się na Nią, kiedy nie mogę Jej dotknąć..."

Grę otwiera znajome, przyjemne logo Interplay. Wybieram postać Nadię – "Lubię takie suche, paskudne laski. A ta widzę, ma tatuaż Bractwa Stali". Pierwsze kroki w grze i podchodzę do jakiejś niezidentyfikowanej wiekiem lafiryndy. Zaciskam wargi, w oku bielmo. "To będzie zmarnowany czas[...]" – myślę.

Jednak nie!

Tytuł w początkowych godzinach rozgrywki chce być podobny do dwóch pierwszych części. Zatem walczymy ze szczurami i radskorpionami w opuszczonych magazynach. Po chwili przychodzi pragnienie zmierzenia się z jakimś bossem. Cieszyłem się, że w końcu czeka mnie większe wyzwanie. Radości towarzyszyła niepewność, czy czasem nie okaże się, że przeciwnik będzie za mocny i będę musiał podchodzić do niego kilka razy. A to popsułoby mi satysfakcję z grania. Ostatnio w Nowym Vegas pokonałem Królową Radskorpionów, ale to co tutaj zobaczyłem! Gigantyczny Radskorpion! Gdzie się takie bydle uchowało dodatek do NV zawiera większego, mechanicznego radskorpiona)???? Całe szczęście pokonałem go za pierwszym razem. Ręka jednak mi drżała, gdy robiłem zdjęcie na schronowego fanpejdża - wybaczcie jakość.

Później, starą windą zjeżdżamy do kanionu, chociaż jest to niepoprawna nazwa. Trafniej byłoby nazwać to lejem po bombie atomowej. Niedaleko miasta Carbon, w którym zaczynamy przygodę, miała miejsce detonacja bomby atomowej, która zniszczyła go w dużym stopniu. Biegamy po ruinach eliminując zmutowane pokraki. Penetrujemy jaskinię, a na jej końcu spotykamy... Ale nie będę Wam psuł rozgrywki. A dosyć często to robię. Któregoś razu zdradziłem znajomym, kto zabijał w filmie Krzyk... W przypływie złości i poczucia ludzkiej sprawiedliwości, zmuszeni jesteśmy pozbawić tę osobę życia. Następnie zaczyna się szalona ucieczka, ponieważ jaskinia zaczyna się walić, a tony kamieni spadają nam na głowę. I niespodzianka. Czeka na nas ponownie Wielki Radskorpion, ten sam, którego musieliśmy już pokonać w magazynach. "Uciec czy starać się go pokonać? Oto jest pytanie." Lubię wyzwania. Przeciwnik sam się blokuje na ścianie, a ja go jedną ręką na padzie "zabijam na śmierć".

Kolejny etap. Horda Raidersów najechała miasto Carbon. Po ich wyeliminowaniu w przeróżnych halach magazynowych i kolejowych stacjach towarowych, przyszedł w końcu czas na odwiedzenie reaktora. Nie jest on tak ładny jak ten w Gecko, ale ciepło promieniowania napełniło moje serce radością. A już za chwilę czeka mnie pojedynek z Jane, przywódczynią bandytów, którą spotykamy na początku gry.

I może tutaj zakończę opisywanie pierwszych chwil z rozgrywki. Granie na padzie w taką grę jest całkiem przyjemne. Już myślę zastosować go w innych grach, być może pierwszą będzie Wiedźmin 3, kiedy wyjdzie dodatek Krew i Wino (Na zdrowie!)

Opis dwunastolatki i jak wygląda na tle innych...

Gra została wydana 13 stycznia 2004 roku. Ma 12 lat. Pojawiła się pomiędzy Fallout Tactics: Brotherhood of Steel z 2001 a Falloutem 3 z 2008. Należy do gier TPS – strzelanka trzecioosobowa lub nawet hack'n'slash – rąbać i ciąć. Wszystko widzimy w rzucie izometrycznym. Chyba nie lubię tego gatunku. Moim ulubionym są przygodówki, RPG i symulatory lotu. Kilka razy porównałem rozgrywkę Fallouta do Diablo, ale wydaje się, że subtelnie przegiąłem. Fabuła, żeby dostarczyć profesjonalnych danych do tego tekstu, rozgrywa się pomiędzy Falloutem 1 i 2. Spotykamy "kilku znajomków", jak m.in. Harolda oraz Przybysza z Krypty – czyli nas samych z F1 No co za życie! Po przejściu gry będziemy mogli nawet nim zagrać.

Ścieżkę dźwiękową tworzą rock'n'rollowe utwory Slipknot, Killswitch Engage, Celldweller, Meshuggah, Skinlab.... Ale tak mi się gra cięła przy nich, że trudno odróżnić "jaka to melodia". Dźwięki w grze były męczące, niestety przyczynił się do tego mój słaby komp!

O grafice nic nie napiszę. Jest i tyle. Przypominam, grałem w gry dwukolorowe[...]

W grze spotykamy wszystko to, co znane z serii Fallout. Mamy tutaj podobne bronie, umiejętności, przeciwników (szczury, radskorpiony, Raidersów, ghoule, psy, roboty, mutantów i Szpony Smierci) oraz pancerze. Przy tych ostatnich wspomnę, że na zbroję składają się: hełm, napierśnik, rękawice i buciory. Każdy element można kupić lub znaleźć i dowolnie ze sobą łączyć. A teraz ważna informacja dla czytelników Trzynastego Schronu. Po wykupieniu odpowiedniej umiejętności dołącza do nas pies – Schronek – rzecz jasna! Wędrujemy po kilku lokacjach, które rzekłbyś, trzymają postapokaliptyczny, falloutowy klimat.

Na początku ratowania świata spalonego Atomowym Rozbłyskiem mamy do wyboru trzech bohaterów, którzy różnią się między sobą statystykami oraz umiejętnościami. Po przejściu gry bonusowo dostajemy troje kolejnych. Patty'rgo – szefa ochrony Sekretnej Krypty, Przybysza z Krypty... czyli nas samych! (Tak! To ten sam z Fallouta 1 – przypominam kolejny raz) oraz Rhombusa - paladyna Bractwa Stali. W grę można pograć w dwie osoby w trybie współpracy, choć tego niestety nie wypróbowałem, ponieważ moja córka woli grać w Barbie. Zawody Jeździeckie. Tajemnicza przejażdżka. Kto wie, być może granie "na dwa baty" dodaje atrakcyjności rozgrywce.

Przeszedłem grę w 10 godzin, 56 minut i jakieś 30 sekund, i żyję. Jeżeli nudzicie się w domu lub wyznajecie zasadę "co to chłop nie zrobi, żeby w domu z babą nie siedzieć" możecie śmiało w to pograć. Poważnie! Moje poczucie estetyki i dobrego smaku nie zostało sponiewierane, chociaż poziom odblokowanych bonusów jest dosyć kiepski i śmieszny. W wykreślance na Najlepszego Fallouta wg. Czytelników Trzynastego Schronu gra zajęła - UWAGA! - 6 Miejsce. Została wyżej oceniona od Fallout 4 i Fallout Shelter.

Końcowa ciekawostka...

Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. W grze tej, po raz pierwszy pojawiają się pociągi i coś bardzo podobnego do Schronów Pulowskiego (służą do zapisywania gry) oraz stoisk z gazetami. W pełnej krasie pojawią się cztery lata później w Falloucie 3. Jeżeli się mylę co do tych obserwacji, to proszę mnie poprawić. Nigdzie wcześniej nie znalazłem o tym informacji.

© 2016 Tomasz 'Stary Wujek' Tytłak

< Fallout: Brotherhood of Steel