Dziś (26 kwietnia 2021) mija dokładnie 35 lat od wydarzeń, które zmieniły bieg historii. Historii nie tylko energetyki jądrowej, ale również kolosa na glinianych nogach, jakim był już wtedy ZSRR. O dniu 26 kwietnia 1986 roku napisano setki książek, raportów i artykułów. Dlatego, zamiast opisywać przyczyny, przebieg i konsekwencje Katastrofy Czarnobylskiej postanowiłam przeprowadzić rozmowę z osobą, dla której Strefa jest miejscem pracy. Volodymyr Huliuk, przewodnik po Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia, swoją pierwszą grupę oprowadził już w 2010 roku. Od 2014 regularnie pilotuje grupy wygłodniałych wrażeń i adrenaliny pasjonatów Zony.
W idealnym świecie prowadzilibyśmy tę rozmowę na dachu jednego z opuszczonych bloków Prypeci popijając "czaj z prądem". Ale na dachy wchodzić nie wolno [if-you-know-what-i-mean 😉], zwłaszcza po takiej herbacie, dlatego grzecznie siedzimy w domu. Każdy swoim – bo pandemia.
Maślana Mucha | To pytanie, które po prostu musi się tu pojawić. Czy pamiętasz dzień awarii? Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci?
|
Volodymyr Huliuk | Wtedy miałem 6 lat, także mało co pamiętam. Jednak dwie rzeczy zapamiętałem dobrze. Jak chodziłem z mamą od placu zabaw do placu, to nigdzie nie było moich znajomych. W sumie nie było żadnych dzieciaków. W końcu mamie ktoś powiedział, że był wybuch w Czarnobylu, że wszędzie jest radiacja, i że trzeba siedzieć w domu i zamknąć okna. I tak było przez jakiś czas, jak jest teraz na kwarantannie.
Żeby chronić moje zdrowie, mama zdecydowała pojechać na całe lato daleko z Ukrainy. A dokładnie na Syberię, do wujka gdzie siedzieliśmy do września. A kiedy byliśmy na dworcu kolejowym, to wszędzie było bardzo dużo ludzi. Gigantyczne tłumy, my zaś staliśmy pół dnia w kolejkach za biletami. |
Maślana Mucha | Co skłoniło Cię do bycia przewodnikiem w Strefie Wykluczenia? Zacząłeś kiedy to nie było jeszcze aż tak popularne miejsce. Pamiętam, że w tym czasie jeździło się do Zony raczej na „wyprawy naukowe”, a nie na wycieczki turystyczne. Jak Twoje otoczenie reaguje na tę pracę?
|
Volodymyr Huliuk | Ten temat zawsze był w moim życiu dlatego, że mam sporo znajomych i kolegów, którzy są z tych miejsc. Ojciec miał kategorię 2 likwidatora, ale tak naprawdę to pracował jako kierowca i jak wszyscy kierowcy ciężarówek w tamtych czasach jeździł do Strefy. Szczerze, to ciekawość do tego miejsca zawsze była od strony dzikiej natury Strefy i od zakonserwowanej historii ZSRR. Bo tu można znaleźć rzeczy z mojego dzieciństwa – podręczniki, książki, zabawki. No i ciekawy inżynierski cud Dugi, czyli Oka Moskwy.
|
Maślana Mucha | Duga, jedno z moich ulubionych miejsc w Zonie...
|
Volodymyr Huliuk | Sama elektrownia atomowa jako wytwór inżynierii radzieckiej. Przed 2014 rokiem za bardzo nie interesował mnie sam fakt, że Zona jest opuszczonym miejscem. Warto też dodać, że lubię pracować z Polakami. A po 2014 roku to zacząłem dostrzegać piękno opuszczonych miejsc i połączenia ich z naturą. Robiłem tysiące zdjęć w różne pory roku.
Wielu ludzi jest zszokowanych, że pracuję w Strefie. Akurat w Ukrainie jest duży strach i paranoja wśród zwykłych ludzi, przede wszystkim z pokolenia tych, kto ma więcej niż 30-40 lat. Bo to było wbite w głowy ludziom w latach 90., że jesteśmy ofiarami i wszyscy mamy problemy ze zdrowiem przez Czarnobyl, a nie przez ekologię miast, palenie lub pijaństwo. |
Maślana Mucha | W Polsce pokutuje to samo przekonanie – wszystkie nieprawidłowości rozwoju czy choroby tłumaczone są przez Czarnobyl.
|
Volodymyr Huliuk | Moi bliscy już normalnie to przyjmują - żona była kilka razy w Strefie, a starsza córka czeka do 18 lat, żeby pojechać. Akurat zainteresowanie młodych Ukraińców do Strefy jest duże i coraz więcej ich tam przyjeżdża, szczególnie kiedy granice zostały zamknięte przez epidemię Covid.
|
Maślana Mucha | Czy w związku z tym, że często tam jesteś, nie popadłeś w rutynę? Czy zdarza Ci się jeszcze znaleźć coś „nowego”? Nawet mnie pytają, po co jadę tam kolejny raz, skoro już byłam i widziałam...
|
Volodymyr Huliuk | Cały czas znajduję coś nowego. W końcu natura zmienia to miejsce, dlatego zawsze coś może wyglądać inaczej. A poza tym zawsze są nowi ciekawi ludzie w grupach, to też duży plus tej pracy.
|
Maślana Mucha | Kiedy wspominam o wyjeździe do Zony, zawsze pada to samo pytanie: „A nie boisz się promieniowania?!”. Dlatego trochę naiwnie zapytam: a Ty nie boisz się promieniowania w Zonie?
|
Volodymyr Huliuk | Nie boję się, w końcu znam ludzi, którzy widzieli wybuch na własne oczy i nadal żyją normalnie jak na swój wiek.
|
Maślana Mucha | Czy zdarzyły Ci się jakieś niebezpieczne, dziwne sytuacje podczas oprowadzania? Ludzie liczą, że zaraz opowiesz coś o ataku krwiożerczych zombie albo sumów gigantów dokarmianych chlebem...
|
Volodymyr Huliuk | No na szczęście nie, tylko że ktoś gdzieś spadł i zrobił sobie dużego siniaka. Mutantów w Strefie nie ma, a drapieżniki boją się ludzi. Najniebezpieczniejsza sprawa w strefie to alkohol. Był koleś, który wstając z łóżka z głowy zerwała sobie część skóry i musiałem go zawieźć do szpitala.
|
Maślana Mucha | On o coś uderzył? Czy się przewrócił?
|
Volodymyr Huliuk | Wstawał z łóżka po prostu i zaczepił się za koc. Jeszcze jedna sytuacja była z bardzo krótką wycieczką po Prypeci. Koleś był tak naprany, że wychodząć z autokaru od razu spadł na ziemię, przez co napchał sobie ziemi do ust. Zostawiliśmy go w autokarze i tak skończyło się jego zwiedzanie Strefy (spał cały czas w busie).
|
Maślana Mucha | Jeśli niebezpieczne, to też i zabawne. Wiem, że to miejsce mało komu kojarzy się z promiennym (hah) uśmiechem na twarzy, ale może jakaś zabawna sytuacja utkwiła Ci szczególnie w pamięci? Choć przyznam, że ta ostatnia „niebezpieczna” też wywołała lekki uśmiech na mojej twarzy.
|
Volodymyr Huliuk | Rok temu w strefie białoruskiej kolega zdecydował, że da radę przejść przez żywicę (ciężki olej opalowy) czy ropę i musiał zostawić buty, bo już nie dałoby rady tego wymyć.
|
Maślana Mucha | Zostawił buty i chodził na boso po Zonie czy jak?
|
Volodymyr Huliuk | Tak został tylko w skarpetach... Albo jak kolega wszedł na czwarte piętro Dugi i musiałem z nim razem złazić po drabinie, bo okazało się, że ma lęk wysokości.
|
Maślana Mucha | No cóż, ja też się bałam i nawet do czwartego nie doszłam... Kolejne pytanie, które musiało się tu pojawić. W 2019 miała miejsce premiera serialu Czarnobyl. Jak na pracę przewodników po czarnobylskiej Zonie wpłynął ten hit HBO? I jak Ty sam się do niego odnosisz?
|
Volodymyr Huliuk | Co roku ilość turystów rosła o 25-30%. W 2018 było ich około 85 tys. W 2019 już 125 tys., czyli ilość jeszcze wzrosła. Cały czas do mnie dzwoniono i proponowano bym przeprowadził kolejną grupę. Teraz już tak nie ma przez pandemię. Serial jest bardzo dobry, są małe błędy w pokazywaniu życia w ZSRR i historia z nurkami była nie aż tak dramatyczna . Znam osobiście tego nurka* Ale generalne serial super.
* - w listopadzie 2019 w Warszawie z inicjatywy biura podróży Aliena Tours odbyło się spotkanie z ostatnim żyjącym nurkiem - Aleksiejem Ananienko. [dop. Maślana Mucha] |
Maślana Mucha | Poczekaj, teraz będzie poważnie. Czy masz - Ty lub Twoi koledzy, przewodnicy - plan na wypadek niespodziewanego wypadku na terenie niedziałającej już elektrowni i uwolnienia do przestrzeni materiału radiacyjnego?
|
Volodymyr Huliuk | Mam najlepszy plan – uciekać jak najdalej. Im mniej jesteś na skażonym terenie, tym lepiej.
|
Maślana Mucha | Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma! A jak widzisz przyszłość tego miejsca? Czy da się z niego zrobić coś więcej niż „miejsce, w którym doszło do katastrofy w elektrowni atomowej", np. park krajobrazowy czy rezerwat?
|
Volodymyr Huliuk | To już jest rezerwat natury (trzydziestokilometrowa strefa bez Czarnobyla i dziesięciokilometrowej strefy). Ograniczenia i kontrola Strefy są coraz większe, pojawiły się kamery, jest więcej patroli policji i ochrony, budynki są w coraz gorszym stanie. Myślę, że to powoli idzie w kierunku takiej osobliwej atrakcji, gdzie będzie dużo opowieści, a mało zwiedzania i dotykania, mniej zakazanego i więcej legalnego (tu mówię o Prypeci).
|
Maślana Mucha | Przełomowy w tej kwestii był chyba rok 2019, w którym prezydent Ukrainy podpisał dekret mówiący między innymi o utworzeniu nowych tras turystycznych (pojawiły się, chociażby dwie trasy zwiedzania samej elektrowni czy szlak wodny), budowie nowych i modernizację starych punktów kontrolnych. Ogólnie postawienie na promowanie Stefy jako obiektu turystycznego. Jeśli dobrze kojarzę, od jesieni zeszłego roku można zwiedzać Zonę na rowerze...
|
Volodymyr Huliuk | Nie zauważyłem żadnych zmian wprowadzonych przez Zelenskiego. Każdy prezydent mówił coś podobnego, a trasy są stare. Te nowe istnieją tylko na papierze, bo naprawdę są bez sensu.
|
Maślana Mucha | W nawiązaniu jeszcze do poprzedniego pytania, czy na terenie czarnobylskiej Zony pojawiają się nowe obiekty przemysłowe, centra logistyczne, montownie?*
* - dla ciekawskich i bardziej wnikliwych - w 2020 roku ukazała się książka Pawła Sekuły pt Zona. Opowieść radioaktywnym świecie. Autor opisuje w niej jak na dzień dzisiejszy wygląda Strefa, w jakim kierunku się rozwija, zarówno pod kątem turystycznym jak i gospodarczym. Jak tylko Chronos pozwoli, jej opis niedługo pojawi się na stronie Trzynastego Schronu. [dop. Maślana Mucha] |
Volodymyr Huliuk | No tam będzie w końcu główne składowisko odpadów atomowych elektrowni na terenie Ukrainy. A poza tym Czarnobylska Elektrownia będzie jeszcze długo pracować nad swoim zamknięciem.
|
Maślana Mucha | Trwają również przygotowania do demontażu tak zwanego starego sarkofagu (betonowej konstrukcji przykrywającej od 1986 pozostałości VI bloku). A i z tego co kojarzę, na chwilę obecną w samej elektrowni pracuje około 1000 osób. Prawda?
|
Volodymyr Huliuk | Z tego co ja wiem, w elektrowni pracuje 800 osób.
|
Maślana Mucha | Czarnobyl to miejsce owiane legendą. Kiedy przygotowywałam pytania, zapytałam znajomych, co chcieliby wiedzieć. Najczęściej pojawiało się: „Jak on tak dużo razy tam jest, to czy świeci w nocy?”. Ale moje ulubione „Czy od chwytaka można umrzeć?” (nie, na to nie odpowiadaj 😁). Jaka jest największa bzdura na temat Czarnobylskiej Zony, którą kiedykolwiek usłyszałeś (nie tylko od turystów)?
|
Volodymyr Huliuk | Że tu biegają mutanty i że jego kolega to widział, i czy da radę zorganizować tak, że by i on je zobaczył i że zapłaci, ile trzeba...
|
Maślana Mucha | Sama bym zapłaciła, złotem!
Dziękuję za rozmowę. I szczerze polecam wyprawy z Wołodią. Wiem z doświadczenia, że warto, bo to chłop z dużą wiedzą o Zonie i nietuzinkowym poczuciem humoru |
© 2021 Anna 'Maślana Mucha' Morgenstern