Czy warto być ćpunem?
Falout 2, jak wiadomo powszechnie czytajacej ten kącik gawedzi, grą dla dziebi zdecydowanie nie jest. [Już widzę te hordy małolatów walące do sklepów z grami po Fallouta, tuż po przeczytaniu powyższego zdania. Chciałbym ujrzeć ich minę po włączeniu gry... - dopis. Qbajot] Pomińmy nawet wybebeszone, rozczłonkowane, bądź malowniczo zadekapitowane, ociekające posoką zwłoki (mniam ;)) - to można przecież wyłączyć, starczy jeno w opcujkach pogrzebać. Podobnie, jak i "dosyć" ostre słownictwo, o którym powiedzieć moge tylko tyle, że wysłuchanie niektórych kwestii, np. Metzegera przywołuje na myśl złote lata gimnazjum... Zresztą - co tam ginazjum! Lepiej podstawówki! Z Falloutami sprawa jest bowiem o wiele bardziej skomplikowana - gdyż diabeł tkwi ni tylko w formie (choć tam też), lecz w treści! Nie uświadczymy przecież w nim ani centymetra golizny, co nie znaczy, że wlna jest od seksualnych aluzji - az skrzy od nich (choćby New Reno).
I brnąc dalej w to zestawienie niewinnej w sumie formy (lub winnej w sposób kontrolowany - czyt. filtr języka) z brutalna treścią, dochodzę - prawda, ździebko pokrętnie, acz konsekwentnie - do esensji tego arta, mianowicie: narkotyków.
W Falloucie nie ma ani jednej animacji ukazującej jej zażywanie, nawet nieobecni sa potwornie wyglądający narkomanii na głodzie (tzn. są obecni, ale nie wyróżniają się od zwykłych ludzi), więc forma jest znowu niewinna. Przejdźmy jednak do TREŚCI, a mianowicie do tego, że w Falloucie... Warto, ale to naprawde warto być ćpunem (głównie chodzi o Jet). Przeszedłem Fallouta 2 parokrotnie, czy to w sposób zły", czy też "dobry", jednak zrazony opinią z realu - wszelkich niedozwolonych chemicznych środków unikalem niemalże, jak przypadkowego natrafienia wzrokiem na jedną bardzo "piękną inaczej" osobę z mojej klasy (Czołzen i Qba wiedzą , o kim mówię tu ;)). Jakoś jednak złozyło się, iz w moje niewyzyte łapska dostała się spolonizowana wersja tej gry, pomyślałem więc: "czemu nie?" i po niedługim odstepie czasu, gosciła już ona na szerokich progach mej partycji "F:". Tym razem tylko nie wiedzieć czemu, postanowiłe "wspomóc" moją postać Jetem. Brat mój młodszy, jak zwykle obserwujący bacznie każdy mój krok w komputerowym świecie, zza ramienia mego lewego, natychmiast zaprotestował na taką decyzję. "Co ty robisz?! Statsy ci spadną, a w końcu to cię zrujnuje finansowo." Prawda, spadly mi niektóre punkty (n.p. zręczności), w dodatku na międzymordziu pojawił się wielki, czerwony napis "ćpun". Plusy to - nawet przez dłuższą chwilę - 13 PA (przy większej dawce Jetu) zamiast 10 i polepszona celnośc (rośnie percepcja). Nie muszę chyba mowić, jaki wpływ ma to na prowadzeni walki? Np. moja postać, z "szybkim cynglem" (Fast shot) i Magnum .44 z systemem szybkiego przeładowania (1 PA na reload) mogła oddać z tej WSPANIAŁEJ broni aż 4 strzały, do tego, nastepną turę rozpoczynając z pełnym magazynkiem.
Robi wrażenie? Owszem, z początku po prostu wymiatamy. A co, gdy mamy pistolet Gaussa, lub pistolet pulsacyjny?
Rekompensuje to wymienione wyżej minusy - zresztą nie taks traszne, jak je maluja ;)), gdyż draggi wcale nie są takie drogie, a ukraść je naprawdę łatwo, od co drugiego mieszkańca New Reno, lub kazdej kobiety lekkich obyczajów. W dodatku, sam fakt bycia uzależnionym os czegokolwiek, nie wpływa w rozgrywce na nic, poza warstwę statystyk - zupełnie pominięto społeczny aspekt bycia narkomanem.
I m. in. dlatego naprawde WARTO w Falloucie 2 być ćpunem. Co niezmiernie mnie dziwi, ale i utwierdza w przekonaniu, iż gra ta klimatem (ściślej: jego dorosłością) stoi o parę klas wyżej od usłodzonych hitów cRPG (np. Baldur's Gate 1 i 2).
Amen.
P.S. Wiem, wiem, mogłem sobie darować caly ten dłuuuugaśny wywód i walic, hardcorowo, prosto z mostu, od razu do sedna przechodząc. ale wtedy tekst byłby krótszy, a Qba mi płaci od kilobajta ;P. [Poza tym, kto chciałby czytać suche poradniki? - dopis. Qbajot]
P.S.2 Tak, Qba, to była taka tyci - tyci sugestia, że redaktorem FF przydałaby się PENSJA, bo mi na tabakę braknie. Proponuję to rozwiązać demokratycznie. Kto jest za tym, żeby dostawać wierszówke, jak w "Wyborczej"?
Ooooo.... Czyżbym widział las rak? No nic, mój śmiegielski przyjacielu, płać i płacz ;D.
|