Fallout to wielkie dzieło. Zasługuje on jak najbardziej na laury i wieczną chwałę. Dlatego dziwię się czemu jeszcze nikt nie wpadł na pomysł ekranizacji tej wspaniałej gierki. Cóż, na razie mogę tylko o tym pomarzyć, ale dobre i to... Wyobraźmy sobie np. taką sytuację: nasz bohater wraz z drużyną przemierza pustynię, wtem na drodze staje zły gang, powiedzmy claim jumpersów, rozpoczyna się starcie... - pomyślmy, jak słynni reżyserzy nakręciliby tą scenę?
Kontrowersyjny Quentin Tarantino:
Główny bohater wychodzi przed swoją drużynę, poprawia garnitur, ściąga czarne okulary i przemawia do przywódcy Jampersów:
- Co ty mi tu, ty zafaj... sku... stajesz na drodze, co! Odsuń się i zabieraj swoich piep... albo będziesz wraz z nimi gryzł piach! - Ten zły jest wyraźnie poddenerwowany, i nie zgadza się ze zdaniem wybrańca:
- ty sam jesteś zafaj... sku..., a poza tym jesteś jeszcze (cenzura), (cenzura),...(tutaj wymienia wszystkie znane mu przekleństwa występujące w rzeczowniku) - Bohater nie wytrzymuje i zaczyna strzelać wraz z drużyną do gangsterów. Wszędzie pełno krwi, a od dźwięku świszczących pocisków głośniejsze są tylko przeklęcia wypowiadane raz po raz przez bohaterów. Po wymianie ognia (i bluzg) drużyna wybrańca, prawie bez szwanku rusza w dalszą drogę.
Albo jakiś spec od efektownego kina akcji - np. John Woo, albo James Cameron:
Claim Jumpersów jest około setki, bohaterów tylko trzech, gansterzy wyciągają broń i wołają:
- rzućcie broń! Nie macie szans! - oczywiście nasi herosi są innego zdania, główny bohater daje im jakieś znaki, następnie woła wyjmując swego miniguna:
- Asta Lavista! - rozpoczyna się wymiana ognia, bohaterzy turlają się po ziemi, skaczą nigdy nie dościgani przez wrogie kule (widać mają DEXa na dziesiątkę). Każdy strzał wybrańca i jego towarzyszy jest celny, jeden z nich swoim sześciostrzałowcem, nie przeładowywując go załatwił już 20 osób. Bandziory, jako że ich zdolności bojowe równe są prawdopodobnie 0%, a liczba ich HPków oscyluje w granicach 1,2 powoli się kończą. W końcu ich przywódca celnym strzałem "zdejmuje" jednego z bohaterów, a potem ucieka. Wybraniec klęka nad śmiertelnie ranionym kumplem i przysięga zemstę...
A co byście powiedzieli na sławnego Georga Lucasa, autora Gwiezdnych Wojen:
Gdy gansterzy zastępują drogę bohaterom wybraniec wyciąga zza pasa świecącą się pałkę (no wiecie, jest pokryta jakimś radioaktywnym smarem) i rzuca się na przywódcę napastników, rozpoznając w nim dawnego wroga. Tenże wyciąga swoją pałkę (także świecącą, tylko innym kolorem) i zaczynają się grzmocić. Tymczasem drużyna z pomocą broni energetycznej obstrzeliwuje się z claim jumpersami, uzbrojonymi w dokładnie tę samą broń, tylko że strzelającą innego koloru promieniem. Choć napastnicy mają na sobie gruby pancerz, giną po jednym strzale, do tego nie umieją w ogóle celować, ich strzały zawsze omijają bohaterów. Koniec jest łatwy do przewidzenia - naokoło pełno trupów, wybraniec stoi nad dogorywającym hersztem bandytów, ten podnosi głowę i mówi: - wybrańcze, nie poznajesz mnie, to ja jestem twoim ojcem... - bohater patrzy się na niego i zdziwiony dostrzega podobieństwo:
- taaa, rzeczywiście, to ty ojcze! Wybacz, że cię zabiłem... Nie stało by się tak gdybyś walczył po naszej, jasnej stronie. Dlaczego, ach dlaczego tak nie zrobiłeś?!
- ...bbo od dziecka światło raziło mnie w oczy... - odpowiada ganster i umiera.
Albo na twórcę "Star Terka":
Ziemia, rok 2140. Wielką, niezbadaną Kalifornię przemierzają dzielni bohaterzy w poszukiwaniu nieznanego. Wtem zastępuje im drogę banda claim jumpersów. Jeden z członków drużyny, taki z długimi uszami przemawia do przywódcy:
- przywódco, odkryłem obecność obcych istot, nie są one przyjaźnie nastawione
- Wiem, zdążyłem to zauważyć, Cass - report! - drugi towarzysz spogląda w kierunku napastników, liczy coś na palcach i odpowiada:
- Mają przewagę liczebną i są uzbrojeni, wybrańcze, sugerowałbym ucieczkę.
- Hmm, to prawda, co o tym sądzisz Wik? -długouchy zastanawia się przez chwilę, następnie daje wybrańcowi wykład na temat broni używanej przez gangsterów, ich strategii i ocenia sytuację. Tymczasem gangsterzy, którym nie pozwolono nawet wypowiedzieć swych kwestii - "Ręce do góry", tudzież "Aaargh" cierpliwie czekają na koniec dyskusji. W końcu rozmowy cichną i główny bohater podejmuje decyzję. Staje przed bandytami i mówi:
- Doszliśmy do wniosku, że w zwiąku z waszą przewagą technologiczną i liczebną przybywamy w pokoju, chcemy więc uniknąć walki... - następnie cała drużyna czmycha do stat.. to jest samochodu i odjeżdża w siną dal...
No, to by było na tyle, nie będę w końcu mówił Wam jaki horror (dla widzów) wyszedłby z rąk reżysera, speca od telenoweli. Cóż, pomarzyć o filmie na kanwie ulubionej gry zawsze można... Aby jednak marzenie ziściło się apeluję do wszystkich reżyserów tego świata - kręcić Fallouta, i to już!!! A Wam, fallauto-maniacy życzę miłego grania!
Overseer Camaris