| |||||||
ARTYKUŁY | |||||||
Taktyczna historyjka | SPIS TREŚCI | ||||||
Text ten dedykuję wszystkim osobom, które pomogły mi
wtedy, gdy chciałem skończyć z tym całym graniem...
Do napisania tego arcika, który jest czymś w rodzaju podsumowania moich dokonań w Fallout Tactics (jeśli można to nazwać dokonaniami), skłonił mnie taki mały bilansik, jaki przeprowadziłem, gdy czasowo byłem odcięty od sieci. Wyliczyłem, że brałem udział w 374 grach (tylko na full wersji), w których zmusiłem do ołowianego tańca 1109 przeciwników. Oczywiście, jest to statystyka niekompletna, ale fajno jest zrobić sobie takie podsumowanko. Zacząłem zupełnie zwyczajnie - ot, czytałem w gazetkach zapowiedzi
nowego Falla, na którego się oczywiście bardzo nastawiłem. Potem przyszło
pierwsze demko, które, mimo wszystkich swoich zalet, nieco mnie zawiodło...
przeciętne AI, no i te bugi... Wreszcie pojawiło się demko multiplejowe -
wtedy się zaczęło :) Wreszcie, dwa dni po polskiej premierze FT, kurier przyniósł paczkę, w
której spoczywała moja kopia FOTa. Zaczęło się katowanie fulla - najpierw
w trybie single. Potem przyszedł czas na multi. Nie za bardzo rozumiałem, o
co chodzi z tworzeniem postaci, tak więc pierwszą partię (z Frechem)
rozgrywałem... krową (seryjnie!), na High Noonie :) Potem było już tylko... lepiej. Zakumałem, mniej więcej, o co chodzi w tworzeniu postaci (choć moje chary wciąż były żałosne) i wkrótce zacząłem cokolwiek zabijać. Taki mały przełomik nastąpił, gdy odkryłem, że można robić snajpów-ghuli (z początku moimi postaciami były głownie Deathclawy). Stopiowo udoskonalałem moje ghule, i stały się one w miarę groźne... szczególnie cieszyłem się, gdy mój ghulek zabił snajpa-człowieka... w sumie robiłem wtedy w tworzeniu postaci tyle błędów, że szok, ale przynajmniej, siedząc na dachu i snipując, fragowałem to i owo. W drugiej walce z Junkersami miałem dwóch ludzi z Pancorami i Psycho... i obaj siedzieli w jednym miejscu. Ta walka była już bardziej wyrównana, i do dziś żałuję, że przegraliśmy, ale nie da się ukryć, że w tych "czasach" byłem, brzydko mówiąc, kamperem. Tworzyłem coraz doskonalszych snajperów, czyniąc z nich maszyny do zabijania, zrobiłem sobie także kilku gości z bronią energetyczną i psycho, do szybkich szturmów. Wtedy też zrobiłem postać, którą, z małymi modyfikacjami, gram do dziś (Angela). |
Szok przyszedł wraz z zakazaniem dragów. Prawie wszystkie moje
postacie (poza Angelą i szybkimi snajperami) poszły do kasacji. Zacząłem
robić inne typy postaci, oprócz snajperów, ale wciąż byłem
kamperem... choć stosowałem bazukę, pancora i parę innych zabawek -
ale dwóch "wieżowców" zawsze miałem w drużynie, a
nierzadko 4\4 :) Między innymi dlatego, że byłem kamperem, nie zagrałem w obronie bazy... teraz rozumiem argumentacje Doca, który uważał, że skoro mam stać i się nie ruszać, to lepiej postawić graczy komputerowych... Miałem dosyć FT, poważnie chciałem odejść od gry lub zmienić klan... ale nie poszedłem na łatwiznę... ostatecznie wybrałem inne wyjście. Musiałem coś zmienić w swojej grze. Tworzyłem mnóstwo postaci. Przeróżne - snajperów, snakerów, bazuki... wszystko. W tym okresie miałem też swoją najbardziej zabawną walkę (jeszcze przed turniejem) - za pomocą jednego ghula-bazuki, bez amunicji, przekradłem się na mapie Uphill Battle, omijając pięciu przeciwników, otworzyłem drzwi i zacząłem... kopać cysterny :) Przeciwnik wchodził raz, drugi, trzeci i nie zauważał dzielnego ghula... w końcu wparował mutant z ciężką bronią i rozwalił wszystko - cysterny też :DDDD W każdym razie stopniowo zmieniałem styl gry. Pomagali mi w tym
kumple z klanu, służąc radami przy tworzeniu nowych postaci... zacząłem
grać ofensywnie. W moim zespole coraz częściej nie było ani jednego
snajpera... do tego znienawidziłem grania przeciwko kamperom... choć
sam nim do niedawna byłem :) Nie wiem, jak mam określić styl gry, który teraz prezentuję. Polubiłem grę ciężką bronią, znalazłem sposób na snajpera, moje postacie często się zwracają... ale nie szturmuję "szafami" z 65% resist (choć mam takie postacie - Angela :) ani mutantami... wolę szybkie "wjazdy", zabicie jednego-dwóch przeciwników, wycofanie się i leczenie. Lubię też grać bazuką, snakerem, no i snajper czasem się przydaje, ale jeśli go biorę, to jednego. Polubiłem atakowanie w pierwszym szeregu, choć często można oberwać rakietą pod nogi lub gaussem między oczy :D Bywa, że moja taktyka się spisuje, czasem zawodzi. Nie będę oceniał swojego poziomu gry, ale moich przyszłych rywali mogę zapewnić, że będzie im coraz trudniej... I hope so :) Na koniec mała dygresja do ludzi, którzy preferują grę czterema snajpami - jako były kamper obiektywnie stwierdzam, że taka gra nie ma sensu! Zabija przyjemność gry zarówno temu graczowi, jak i całej reszcie. Jaka satysfakcja ze zdobycia np. 7 fragów, kiedy są one zasługą włączenia trybu agressive i ustawienia snajpera na wieży, a nie autentycznego poziomu gry? Grajcie więc ofensywnie, starajcie się zabijać z polotem i ciekawie, a nie tylko pakując z gaussa :) |
||||||
/do góry/ | Lecho | ||||||
__ 10 __ | |||||||
| |||||||
Radiated Copyrights 2001 by Przemek "Kazul" Ligner All rights Reserved. |