| |||||||
ARTYKUŁY | |||||||
Ah, te ziemniaki | SPIS TREŚCI | ||||||
Roman obudził się jak zwykle o 9.00. Wstał założył gumofilce i wyszedł przed chatę. U, znowu zielony deszczyk będzie padać wieczorem - pomyślał - jak ten inżynierek z usa na niego mówił? Fallout czy jakoś tak? Trzeba się będzie Zenka spytać, on tylko dwie flaszki wtedy wypił, to będzie pamiętać. O właśnie, trzeba lekarstwo wziąć, co by nie świecić w nocy jak Henio. Po czym wyciągnął zza pazuchy butelkę mętnego płynu i pociągnął spory łyk z gwinta. Taa, a ten inżynierek jakieś radałeje nam chciał dawać - i po co, jak nasza rodzima produkcja sobie radzi? 90% na każdą chorobę pomoże, nawet popromienną, hehe. No, trzeba by coś na śniadanie upolować. |
-Gzie ja jechem?
-Te, fajny gadżet masz, tylko trochę podregulować go powinieneś. A jesteś w Polsce. -W Polchce? -Taa, w Polsce - co ty głuchy jakiś czy co? A może to wiadro na głowie ci słuch pogarsza? Co to jest w ogóle? -To Power Armor, najwieksze ochiągniecie technology amerykanchskiej. -Pałer Armor? A na co to komu? -Chroni pchszed pchromieniowaniem i atchakami wrogchów. -Wrogchów eee wrogów? A skąd ci się jacyś wrogowie tu wzięli? Zresztą chodź lepiej do mnie pogadamy przy dobrym, pieczonym ziemniaku. Dwie godziny później, Roman kończył zakopywać ciało nieznajomego przybysza. Ech niepotrzebnie te swoją zbrojkę ściągałeś. Rozumiem, że po bimberku gorąco, ale trzeba się chronić. No, ale moja wina, nie powiedziałem ci, że ziemniak może jeszcze z talerza zaatakować i trzeba być ostrożnym. No, ale nie martw się - opowiedziałeś mi co i jak, to ci ten twój kraj uratuję przed tym Maestrem czy jak mu tam. Szkoda tylko, że zanim gada ustrzeliłem to ci całkiem ten hełmik poszarpał - niepotrzebnie go na stole kładłeś. Ech trzeba będzie zmontować własny. Skończywszy zakopywać ciało, Roman wbił solidny drewniany krzyż w mogiłę. Chyba nie będzie ci przeszkadzać, że koło nich leżysz? Jak ty na nich mówił? Ufoki? No w każdym razie też Boże stworzenia, jak ty i ja. Po powrocie do domu, Roman rozmontował telewizor, radio i lodówkę. Zmontował wszystkie części z częściami ze starego hełmu i kubłem na śmieci, i zespawał. No, nawet lepsze od orginału. I chłodzi od razu, to nie będę musiał zdejmować. Przydało się uważanie na technice, hehe. Założywszy zbroję, kosz - znaczy hełm - Roman wyglądał prawie jak przybysz. Ech dubeltówkę trzeba będzie zostawić. Jak ty na to swoje mówiłeś? Siuper Plazma?No, mam nadzieję, że u was na ziemniaki da się z tego polować. No, to teraz jeszcze tylko zapas lekarstwa wziąć do torby i lecimy. Roman zaczął zmierzać w kierunku budki telefonicznej, a wypełniona butelkami torba pobrzdękiwała mu na ramieniu. Ech, tylko ciekawe czemu na mnie Roman nie mogłeś mówić, tylko ciągle ci Łanderer wychodziło. Może tak amerykańcom łatwiej? No dobra, jak chcą to niech tak na mnie mówią. Na wyświetlaczu, w hełmie, pojawił się napis Welcome The Wanderer. No tak, trzeba będzie się przy okazji nauczyć gadać po ichniemu. E, z ruskim sobie poradziłem, to i amerykańskiego się nauczę jakoś. -pomyślał, po czym wsiadł do budki telefonicznej i ze świstem zniknął. CDN? |
||||||
/do góry/ | Raven | ||||||
__ 21 __ | |||||||
| |||||||
Radiated Copyrights 2001 by Przemek "Kazul" Ligner All rights Reserved. |