ARTYKUŁY
 
Ah, te ziemniaki SPIS TREŚCI
 
  

Roman obudził się jak zwykle o 9.00. Wstał założył gumofilce i wyszedł przed chatę. U, znowu zielony deszczyk będzie padać wieczorem - pomyślał - jak ten inżynierek z usa na niego mówił? Fallout czy jakoś tak? Trzeba się będzie Zenka spytać, on tylko dwie flaszki wtedy wypił, to będzie pamiętać. O właśnie, trzeba lekarstwo wziąć, co by nie świecić w nocy jak Henio. Po czym wyciągnął zza pazuchy butelkę mętnego płynu i pociągnął spory łyk z gwinta. Taa, a ten inżynierek jakieś radałeje nam chciał dawać - i po co, jak nasza rodzima produkcja sobie radzi? 90% na każdą chorobę pomoże, nawet popromienną, hehe. No, trzeba by coś na śniadanie upolować.
Roman przerzucił przez plecy starą dubeltówkę, za pas wetknął dwa granaty, i wyruszył w kierunku pola. Ech pomyśleć że kiedyś człowiek normalnie mógł ziemniaki z ziemi wykopać, a teraz skubane zwiewają i trzeba jak do królików jakiś strzelać...no ale przynajmniej większe się zrobiły, teraz jeden na całą rodzinę starczy. Nagle z nory wypadł dosyć okazały ziemniak i puścił się sprintem przez pole, przebierając krótkimi nóżkami. Jednak celny strzał Romana posłał go w powietrze. No, będzie od razu na obiad. W tym momencie w oddali coś błysnęło, a po chwili dało się słychać dziwny świst. Roman odruchowo padł na ziemię i przykrył się rękami Jak te amerykańce znowu zaczynają te swoje bomby na porządnych ludzi zrzucać, to tym razem nawet Najświętsza Panienka nam nie pomoże! Jednak fala uderzeniowa nie nadeszła, co uspokoiło Romana. Trzeba się będzie przejść, może znowu to metalowe z nieba spadło - wtedy to nawet fajny pistolecik na słońce znalazłem, szkoda że się popsuł... Może tu drugi będzie. No i trzeba chrześcijański pochówek zapewnić, chociaż to nie ludzie chyba tym latają. W tym momencie Roman ujrzał niebieską budkę telefoniczną. A skąd tu budka, skoro ostatnią w okolicy rozwalił antosiowy chłopak ze dwa lata temu? Dalsze rozważania przerwał Romanowi dziwny przybysz, który wyszedł ze środka. Cały zakuty w metal, z dziwnym hełmem na głowie i podejrzanie wyglądającym karabinem w ręku.

-Where am I?
-Że co?
-How did I get here?
-A, ty pewno amerykaniec jesteś. AR JU FROM UESEJ?
-Yes! I am the Chosen One! Where am I?!
-Zaraz czekaj, jak nas ten inżynierek uczył? A już pamiętam. AJ DONT SPIK INGLISZ!

Dziwny przybysz pomajstrował coś przy hełmie, po czym gdzieś z jego barku rozległo się : Uniwersal translator on.

-Gzie ja jechem?
-Te, fajny gadżet masz, tylko trochę podregulować go powinieneś. A jesteś w Polsce.
-W Polchce?
-Taa, w Polsce - co ty głuchy jakiś czy co? A może to wiadro na głowie ci słuch pogarsza? Co to jest w ogóle?
-To Power Armor, najwieksze ochiągniecie technology amerykanchskiej.
-Pałer Armor? A na co to komu?
-Chroni pchszed pchromieniowaniem i atchakami wrogchów.
-Wrogchów eee wrogów? A skąd ci się jacyś wrogowie tu wzięli? Zresztą chodź lepiej do mnie pogadamy przy dobrym, pieczonym ziemniaku.

Dwie godziny później, Roman kończył zakopywać ciało nieznajomego przybysza. Ech niepotrzebnie te swoją zbrojkę ściągałeś. Rozumiem, że po bimberku gorąco, ale trzeba się chronić. No, ale moja wina, nie powiedziałem ci, że ziemniak może jeszcze z talerza zaatakować i trzeba być ostrożnym. No, ale nie martw się - opowiedziałeś mi co i jak, to ci ten twój kraj uratuję przed tym Maestrem czy jak mu tam. Szkoda tylko, że zanim gada ustrzeliłem to ci całkiem ten hełmik poszarpał - niepotrzebnie go na stole kładłeś. Ech trzeba będzie zmontować własny.
Skończywszy zakopywać ciało, Roman wbił solidny drewniany krzyż w mogiłę. Chyba nie będzie ci przeszkadzać, że koło nich leżysz? Jak ty na nich mówił? Ufoki? No w każdym razie też Boże stworzenia, jak ty i ja.

Po powrocie do domu, Roman rozmontował telewizor, radio i lodówkę. Zmontował wszystkie części z częściami ze starego hełmu i kubłem na śmieci, i zespawał. No, nawet lepsze od orginału. I chłodzi od razu, to nie będę musiał zdejmować. Przydało się uważanie na technice, hehe.
Założywszy zbroję, kosz - znaczy hełm - Roman wyglądał prawie jak przybysz. Ech dubeltówkę trzeba będzie zostawić. Jak ty na to swoje mówiłeś? Siuper Plazma?No, mam nadzieję, że u was na ziemniaki da się z tego polować. No, to teraz jeszcze tylko zapas lekarstwa wziąć do torby i lecimy.
Roman zaczął zmierzać w kierunku budki telefonicznej, a wypełniona butelkami torba pobrzdękiwała mu na ramieniu. Ech, tylko ciekawe czemu na mnie Roman nie mogłeś mówić, tylko ciągle ci Łanderer wychodziło. Może tak amerykańcom łatwiej? No dobra, jak chcą to niech tak na mnie mówią.
Na wyświetlaczu, w hełmie, pojawił się napis Welcome The Wanderer. No tak, trzeba będzie się przy okazji nauczyć gadać po ichniemu. E, z ruskim sobie poradziłem, to i amerykańskiego się nauczę jakoś. -pomyślał, po czym wsiadł do budki telefonicznej i ze świstem zniknął.

CDN?

  /do góry/ Raven 
__ 21 __
 

Radiated Copyrights 2001 by Przemek "Kazul" Ligner All rights Reserved.