<< Fallout: Anulowane gry
Podsumowanie niewydanych Falloutów

Interplay popisał się kilkoma mocno nietrafionymi decyzjami. Kilkoma z nich było kasowanie gotowych już projektów gier z serii Fallout. Akurat zbiegło się to w czasie z momentami w których gracze czekali na cokolwiek z serii, co może świadczyć bardzo duże zainteresowanie betonów kiepskim spin-offem (tutaj się pewnie narażę) jakim był Tactics. Gracze oczekiwali nowości, świeżości, nie dostali nic. Kolejne produkcje okazywały się niewypałami, więc nie było z czego finansować innych gier. Tak poległa historia, która już nigdy nie wróci, chyba że jakiś zapalony zespół fanów zbierze się i napisze te gry na podstawie zgromadzonych materiałów. Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego anulowano prawie ukończone gry? Przecież inne studia nie raz balansowały na krawędzi upadku a wydane w ostatniej chwili gry okazywały się ich deską ratunku. Szkoda, że kierownictwo tego niegdyś święcącego triumfy studia popełniło tak kardynalne błędy.

Opisałem tutaj w miarę możliwości fabułę trzech nigdy nie wydanych części Fallouta. Przedstawione w nich wydarzenia częściowo lub kompletnie mijają się z tym, co znamy z postapokaliptycznego uniwersum. Skończyła się walka ze złowrogą Enklawą, działające w ukryciu Bractwo Stali oraz samotne ratowanie Krypty czy osady, w której spędziliśmy całe życie. W niewydanym uniwersum zawsze zaczynamy rozgrywkę już jako członek Bractwa Stali, w przeciwieństwie do poprzednich części, gdzie o przyjęcie musieliśmy się mocno starać. W każdej z tych gier Bractwo jest już ekspansyjną organizacją, podbijającą coraz większe połacie terenu. Zmienia się również główny przeciwnik. Coraz częściej to szalona osoba, która posługuje się zmutowanym przez F.E.V. GECKiem, dzięki któremu powstają agresywne rośliny, żywiące się ludźmi i zwierzętami, które w bardzo szybkim tempie rozszerzają swoje terytorium, wchłaniając jednocześnie wcześniejsze formy życia.

Zmienia się też forma działania Bractwa Stali. Nie jest to już organizacja nastawiona na odzyskiwanie i przechowywanie przedwojennej technologii. Teraz przypomina jednego ze swoich wrogów - Enklawę. Bractwo podbija kolejne miasta i tereny, których mieszkańcy są siłą wcielani do szeregów tej organizacji. Zaś nieposłuszni skazywani są na śmierć. Skończyła się również era samotnego bohatera, ratującego nie tylko swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania, ale również całe pustkowie. W każdej z tych gier można prowadzić mały oddział, a umiejętności jednostek, użyte w odpowiednim czasie, potrafią odblokować dodatkowe miejsca i przedmioty, które są niedostępne dla pojedynczego gracza.

Kto wie czy gdyby te części zostały wydane w planowanym okresie, dzisiaj patrzylibyśmy na dwa różne kanony. Możliwe, że gracze podzieliliby się na zwolenników starego i nowego kanonu, i toczyliby między sobą słowne utarczki na temat wyższości jednego nad drugim. Z drugiej strony, całkiem możliwe, że twórcy tych części sprytnie by je wpletli między stare wydarzenia, odsłaniając kolejny kawałek historii, historii która zdobyła miliony zapaleńców na całym świecie i która do teraz, mimo swojej wiekowości, jest przykładem dla innych. Moim zdaniem szkoda, że żadna z tych gier nie ujrzała światła dziennego. Historie w nich zawarte roztaczały przed graczem zupełnie nową historię, nowe fakty, nowe dylematy moralne. Zapowiadały się ciekawie, jednak przepadły na zawsze, tak jak studio, które powołało je do życia. Amen.

© 2011 Jan 'Nightmaster' Przeklasa

<< Fallout: Anulowane gry