< POSTKULTURA | << FILMY
Armaggedon

Armaggedon

Armaggedon
Produkcja USA 1998
Reżyseria: Michael Bay
Scenariusz: J.J. Abrams, Jonathan Hensleigh
Obsada Peter Stormare, Bruce Willis, Ben Affleck, Liv Tyler, Billy Bob Thornton
Muzyka: Trevor Rubin
Zdjęcia: John Schwartzman
Czas: 144 min

Armagedon to kolejny film, w którym Ziemi zagraża asteroida, podobna do tej, która zlikwidowała dinozaury. Tym razem naukowcy z NASA dzięki astronomowi - amatorowi dowiadują się, że za 18 dni w trzecią planetę od Słońca uderzy obiekt o wielkości Teksasu (swoją drogą czemu zawsze to musi być wielkość Teksasu, eh te amerykańskie jednostki długości ;p).

Z takim niebezpieczeństwem może poradzić sobie tylko jedna osoba - Bruce Willis, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Na niego oraz jego ekipę spadnie zadanie uratowania ziemi, jak zwykle odbędzie się to rutynowo i podobnie jak np. w Deep Impact. Misją głównych bohaterów będzie udać się na asteroidę i wykonać w niej odwierty, w których zostaną umieszczone głowice atomowe. Ich wybuch zmieni trajektorię lotu obiektu , dzięki czemu Ziemia zostanie ocalona. Oscar oczywiście należy się tej osobie, która wymyśliła, że w ciągu kilku dni da się przygotować dwa promy, załogę i cały sprzęt wiertniczy do takiej wyprawy.

Jak widać z powyższego opisu, fabuła jest tak nuda i oklepana, że człowiek oglądając, ma wrażenie, że widzi po raz kolejny ten sam film tylko z innymi twarzami. Co więcej, odkąd tylko nasi bohaterowie wyruszają na swoją misje, nic nie idzie po ich myśli, stacje kosmiczne wybuchają, promy się rozbijają, a wiertła się psują, co ma budować jakieś domniemane poczucie napięcia, niestety zamiast dramaturgii jest śmieszność oraz nuda. Jedyne co ratuje ten film w warstwie fabularnej to plejada znanych i rozpoznawalnych aktorów oraz dialogi - szczególnie w pierwszych 30 minutach filmu, gdzie dostajemy całkiem zabawną dawkę humoru pomieszaną z niezłą historią - potem to już czysta kaszana.

Jeśli chodzi natomiast o efekty specjalne, to mimo tego, że film ujrzał światło dziennie w 1998 roku, stoją one na bardzo wysokim poziomie. Oglądając go, byłem pod tym kątem mile zaskoczony - widać że nie oszczędzano na nich.

Podsumowując - film jest ledwie wart zobaczenia, kretyńska sztampowa fabuła i jeszcze gorsza akcja potrafią porządnie znudzić, czego nie rekompensują nawet niezły humor i wspomniane powyżej efekty specjalne. Jeśli miałbym ten film polecić to tak naprawdę pierwsze jego kilkanaście minut - reszta historii jest tak oczywista że oglądanie aż boli. Oczywiście sam film dla fana zagłady z kosmosu mimo że jest marny, jest pozycją na pewno do zobaczenia - choćby dla kilku smacznych scen.

© 2009 Zrecenzował Filip 'Holden' Bożejowski

< POSTKULTURA | << FILMY