< SCHRONKULTURA | << FILMY
Człowiek Omega

Plakat z filmu 'Człowiek Omega' Człowiek Omega (The Omega Man)
Produkcja: USA 1971
Reżyseria: Boris Sagal
Scenariusz: John William Corrington, Joyce Hooper Corrington, William Peter Blatty
Materiały do scenariusza: Richard Matheson
Obsada: Charlton Heston (Robert Neville), Anthony Zerbe (Matthias), Rosalind Cash (Lisa), Paul Koslo (Dutch), Eric Laneuville (Richie), Lincoln Kilpatrick (Zachary) i inni
Muzyka: Ron Grainer
Zdjęcia: Russell Metty
Czas: 98 min.

Powieść Richarda Mathesona Jestem legendą stała się inspiracją dla trzech filmów pełnometrażowych. Pierwszy, który powstał na bazie książki to Ostatni człowiek na ziemi. Drugi to Człowiek Omega z wytwórni Wonder Bros, a w 2007 roku na srebrnym ekranie pojawił się Jestem legendą z Willem Smithem w roli głównej.

Robert Neville, lekarz wojskowy, jest jak myśli jedyną osobą ocalałą po wojnie biologicznej pomiędzy Chinami a Rosją. Plaga powstała w wyniku konfliktu uśmierciła większość mieszkańców Ziemi. Ocalała jedynie tylko garść zmutowanych ludzi, którzy nazwali się Rodziną. Wirus wywołał u nich wrażliwość na światło i żądzę zabijania. Rodzina wierzy, że to właśnie nauka i technika wywołała wojnę, a Neville jako ostatni symbol nauki musi umrzeć.

Początek lat 70. to powstanie nowego nurtu w kinematografii amerykańskiej - Nowego Hollywood. Na sukces tego trendu wpłynęło wiele okoliczności, jak między innymi: coraz większa emancypacja dyskryminowanych środowisk i rosnąca swoboda obyczajowa.

W Człowieku Omedze również znajdziemy wpływ tego trendu. Joyce Hooper Corrington oświadczyła że przy opracowywaniu scenariusza do filmu postać Lisy (Rosalinda Cash) została stworzona z powodu powstania ruchu Black Power, o którym było szczególnie głośno podczas pracy nad filmem. Zaowocowało to sceną jednego z pierwszych pocałunków między rasowych. Corrington zauważyła, że stworzyło to interesującą dynamikę między postaciami Lisy i Neville'a.

W filmie efekty specjalne są znikome i niestety nie tak bardzo widowiskowe jak obecnie. Jaskrawoczerwona krew budzi tylko uśmiech pod nosem. Kilka pożarów czy dość ciekawych pokazów kaskaderskich jeszcze ratuje film. Nonsensem jest dla mnie scena, w której Neville wychodzi tylko mocno poturbowany z katastrofy śmigłowca. Pomimo, że film do złych się nie zalicza jest w nim niestety sporo błędów logicznych.

Muzyka w filmie raz pasuje do scen, ale częściej jest to trafienie kulą w płot. Montaż jak i zdjęcia są poprawne. Oglądając Człowieka Omegę moją uwagę przykuła charakteryzacja Rodziny, która jest bardzo wiarygodna. Na plus można też zaliczyć sztuczkę którą wykorzystali twórcy. Widoki opuszczonego miasta uzyskano kręcąc sceny w niedzielne przedpołudnie w dzielnicy biznesowej Los Angeles. Pozytywnie zaskoczyła mnie również scena ukrzyżowania Neville'a. Jest dobrze zagrana, pełna autentyzmu , a jej przygotowanie musiało być pracochłonne. Pamiętajmy że w latach 70 nie było warunków technicznych do tworzenia obecnych efektów specjalnych.

Sumując całość: Człowiek omega nie jest wybitnym filmem postapokaliptycznym. Odstraszyć może nadętymi monologami, jednowarstwowymi bohaterami jak i słabymi na obecne warunki efektami specjalnymi. Pomimo to ma w sobie coś co wciąga widza, bowiem mimo wszystko nie nudzi. Czy mi się podobał? Tak i nie. To takie retro SF dla wytrwałych, a zdecydowanie lepsze są kryminały z tamtego okresu.

Moja ocena: 4,5/10

© 2020 Piotr 'Gekon' Krawczykiewicz

< SCHRONKULTURA | << FILMY