< POSTKULTURA | << FILMY
Daybreakers - Świt

Plakat filmu Daybreakers - Świt

Daybreakers - Świt (Daybreakers)
Produkcja: Australia, USA 2009
Reżyseria: Michael Spierig, Peter Spierig
Scenariusz: Michael Spierig, Peter Spierig
Obsada: Ethan Hawke (Edward Dalton), Willem Dafoe (Lionel 'Elvis' Cormac), Sam Neill (Charles Bromley), Isabel Lucas (Alison Bromley), Claudia Karvan (Audrey Bennett) i inni
Muzyka: Christopher Gordon
Zdjęcia: Ben Nott
Czas: 98 min.

Czy wampiry są postapo? Pytanie... :-P Niemniej filmów o wampirzej apokalipsie nie mieliśmy dotąd okazji zobaczyć zbyt wiele. Twórcy wolą skupiać się na konflikcie dychotomicznej natury wampira (w uproszczeniu - człowiek żywiący się esencją człowieka), która skutkuje walką głównie z samym sobą, ale także szeregiem innych antagonizmów - począwszy od pokrewnych mu krwiopijców i wilkołaków, przeważnie wrogo nastawionych ludzi, kończąc na... nastoletnim zakochaniu. Oprócz zeszłorocznego "Księdza 3D", "Daybreakers - Świt" - osadzonemu w wampirycznej konwencji filmowi z 2009 roku w reżyserii braci Michaela i Petera Spierigów - najbliżej do tematyki postapokaliptycznej w klasycznym rozumieniu tego słowa. Pozostaje on przy tym obrazem po uszy zanurzonym w konfekcyjnym, "underworldowo-blade'owym" sztafażu i wzorcowo wręcz przeciętnym.

"Jest rok 2019. Od 10 lat tajemnicza choroba zmienia ludzi w wampiry. Nowa rasa przejęła dominację na Ziemi. Ludzie są chwytani i hodowani jak zwierzęta, stając się niezbędnym pokarmem nowych stworzeń. Życie tych istot uzależnione jest od dostępu do krwi zdrowych ludzi, których na świecie ubywa. Kiedy gatunek ludzki jest bliski wymarcia, wśród wampirów pojawiają się obrońcy ostatnich ludzi." [opis dystrybutora dvd]

Spierigowie, choć być może mieli większe aspiracje, nie wyszli poza standard współczesnego, futurystycznego horroru. Ich film ogląda się przyjemnie głównie ze względu na równe, wartkie tempo i świetną oprawę audiowizualną. Reszta to bowiem blady schemat. W "Daybreakers" czuć także zapach pełnometrażowego debiutu. Spierigów nie stać na razie na odrobinę dystansu, chwilę kojącego wytchnienia. Prezentują swoją wizję świata i meandry fabuły bardzo serio. A ściągnięte w napięciu nerwy i mięśnie w końcu muszą się zmęczyć. Nie pomagają także utalentowani skądinąd aktorzy, grający na jedną lub dwie miny. Na szczęście bracia niepotrzebnie nie rozwlekają historii, całkiem sprawnie ja do tego opowiadając. Potrafią też efektownie trysnąć krwią z przegryzanego gardła i przekonują, że na wampira istnieje odtrutka (ciekawe czy na emocjonalnego też? ;-)). Dzięki temu po półtorej godziny z ich "Daybreakers - Świt" nie nie mamy poczucia straconego czasu.

Moja ocena: 5/10

© 2012 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY