< POSTKULTURA | << FILMY
Iniemamocni 2

Plakat z filmu 'Iniemamocni 2' Iniemamocni 2 (The Incredibles 2)
Produkcja: USA 2018
Reżyseria: Brad Bird
Scenariusz: Brad Bird
Obsada - dubbing PL: Piotr Fronczewski, Dorota Segda, Karolina Gruszka, Borys Wiciński, Sonia Bohosiewicz, Grzegorz Małecki, Piotr Gąsowski i inni
Zdjęcia: Mahyar Abousaeedi, Erik Smitt
Muzyka: Michael Giacchino
Czas: 118 min.

Retro-futurystyczna uczta dla oczu - tak można w skrócie podsumować drugą część przygód rodziny Iniemamocnych (czyli państwa Parr). Do tego jest to całkiem niegłupi film familijny, mimo że został nakręcony w 2018 roku, czternaście lat po pierwszej części. A że dziś musi być zachowany ideologiczny “trynd”, zwłaszcza w produkcjach Disneya, to obawy były.

Poszedłem na ten film trochę z przypadku, pamiętając piąte przez dziesiąte o co chodziło w pierwszej części. Typowa amerykańska rodzina dwa plus dwa. On pracuje, ona zajmuje się dziećmi. W cywilu są typowymi normalsami. Jednak gdy zło wychodzi na powierzchnię, zmieniają się w superbohaterów, posiadających oczywiście supermoce.

OK, wiele już było takich filmów, a w przypadku kina familijnego pojawia się dodatkowa trudność. Antagonista, złol, nie może być ideologiczne zły jak dajmy na to nazistowski naukowiec czy komunistyczny szpieg. A wyzwanie z jakim muszą się zmierzyć bohaterowie, nie może polegać na skopaniu mord przeciwnikom i zdobyciu ładnej panny. Musi być zachowany balans między rodzinnymi banałami - burzą hormonów dorastającej córki, potrzebą męskiego autorytetu u młodszego syna, czy wreszcie docieraniem się w związku ról męża i żony. No i być utrzymany azymut, że to jednak jest film o superbohaterach posiadających supermoce ze szpiegowskim wątkiem a’la James Bond w tle.

Z tego całego miksu wyłania się sprawnie nakręcony film, zanurzony wręcz w futurystycznej wizji lat 50-ch i 60-ch XX wieku. Wszystko zaczyna się od tego że działalność superbohaterów została na świecie zdelegalizowana. Spotkało to też rodzinę pana Iniemamocnego. Ostatnia akcja zatrzymania złoczyńcy kończy się wizerunkową porażką, co tylko zwiększa presję władz, by super rodzinka przeszła pod kapelusz. Jednak są na świecie tacy, którzy wierzą że jest na nim miejsce na super ludzi. I mając odpowiednie siły i środki oraz - tym razem - żonę głowy rodziny, Elastynę, przystępują do zmiany politycznego spojrzenia na w/w kwestię.

Jako że Iniemamocni 2 cały czas muszą być filmem familijnym, to na wielopiętrową intrygę nie może być tam miejsca. Stąd też element chaosu i zamieszania wprowadza pan Iniemamocny, muszący w nowej sytuacji zająć się wychowywaniem dwójki starszych dzieci oraz nowego członka rodziny. Ten zaś, jak przystało na ruchliwego bobasa oraz dziecko superbohaterów, sam posiada supermoce nad którymi nie potrafi jeszcze zapanować. Mimo więc tej oczywistej banalności, podlanej “nowoczesną” zamianą ról w rodzinie, wyczuwalne są wpływy nowych filmów z serii X-Men czy Avengers. Bohaterowie już nie są potrzebni, wręcz przeszkadzają w świecie moralnie niejasnym i niejednoznacznym, gdy nawet zło jest nieokreślone i nie do końca zdefiniowane.

Jeśli więc zło nie jest złe, a superbohaterowie nie są potrzebni, to co jest? Odpowiedź może być tylko jedna. Rodzina, w której matka może robić karierę i zarabiać pieniądze na jej utrzymanie. Natomiast ojciec przewijać oraz usypiać małego szkraba, przerabiać ze średnim synem matematykę oraz rozwiązywać problemy sercowe najstarszej córki. Przy takich wyzwaniach żaden złoczyńca nie będzie już problemem. Jeśli więc taką nowoczesność w filmie Iniemamocni 2 proponuje Disney, to ja ją kupuję, polecając przy tym innym.

© 2018 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << FILMY