< POSTKULTURA | << FILMY
K-19

K-19
K-19
Produkcja Kanada, Niemcy, USA, Wielka Brytania 2002
Reżyseria: Kathryn Bigelow
Scenariusz: Christopher Kyle
Obsada: Harrison Ford (Kpt. Wostrikow), Liam Neeson (Kpt. Polenin), Peter Sarsgaard (Radtchenko), Sam Spruell (Dimitrij), George Anton (Poliansky) i inni
Muzyka:Klaus Badelt
Zdjęcia:Jeff Cronenweth
Czas: 138 min.

Okręt atomowy K-19 był pierwszą tego typu jednostką na wyposażeniu radzieckiej armii. Wyprodukowany na przełomie lat '50 i '60 XX wieku, miał być odpowiedzią ZSRR na amerykańskie łodzie podwodne o napędzie nuklearnym i kolejnym punktem na korzyść Rosjan w wyścigu zbrojeń w trakcie Zimnej Wojny. Od samego początku obrósł jednak złą legendą - marynarze twierdzili, że nad okrętem ciąży klątwa. Z czasem zdawały się ją potwierdzać - zapoczątkowane złowróżbnym chrztem statku - kolejne awarie, które zabrały dziesiątki ludzkich istnień. Film K-19 opowiada o dziewiczym rejsie okrętu - jak się można domyślić, tragicznym w skutkach - który przez lata był jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic ZSRR.

Jest rok 1961, apogeum zimnej wojny. Radziecki atomowy okręt podwodny K-19 zostaje wysłany w swój pierwszy rejs. Dowództwo wie, że maszyna nie jest jeszcze w pełni sprawna, ale na skutek nacisków politycznych decyduje się zaryzykować. Na wodach północnego Atlantyku załoga odkrywa awarię reaktora. Ewentualny wybuch doprowadzi nie tylko do zniszczenia łodzi, ale też może spowodować wybuch wojny nuklearnej. ZSRR i USA dysponują w tym czasie taką ilością broni jądrowej, która mogłaby zniszczyć wielokrotnie kulę ziemską. Załoga K-19 musi zrobić wszystko, by zapobiec katastrofie. Sytuację utrudnia narastający konflikt między kapitanem i załogą. [opis dystrybutora DVD]

Kathryn Bigelow uchodzi obecnie za kobietę tworzącą "męskie kino", do tego - trzeba przyznać - znakomite. Swoją wielką klasę potwierdziła filmem The Hurt Locker (W pułapce wojny), za który otrzymała dwa Oscary, zaś serwisy internetowe zajmujące się filmem już trąbią o jej kolejnych "twardych i surowych" projektach spod znaku kałasznikowa i gryzącego piachu. K-19 z 2002 roku to wprawdzie nie ta klasa, co oscarowy dramat o amerykańskich saperach na misji w Iraku, ale niemniej film jak najbardziej godny uwagi. Bigelow świetnie odnalazła się w klaustrofobicznej przestrzeni łodzi podwodnej, prowadząc akcję w równym tempie i trzymając widza w napięciu praktycznie przez cały czas.

Ponadto, pod skorupką żwawej akcji, udało się Bigelow subtelnie przemycić dający do myślenia - choć już przerabiany w kinie - przekaz na temat bezsensu zbrojenia się w broń atomową przez Amerykanów i Związek Radziecki w czasach Zimnej Wojny. Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że echa konfliktu pobrzmiewają po dziś dzień - nie trzeba być historykiem czy specjalizować się w dziejach relacji między oboma państwami, żeby dostrzec z jakim chłodem i dystansem odnoszą się do siebie władze obu militarno-gospodarczych potęg. Reżyserka Przekleństwa wyspy zwraca także uwagę na aspekt bohaterstwa, stawiając istotne pytania: czy warto być bohaterem? Co daje poświęcenie? Czym w ogóle jest bohaterstwo i czy jest potrzebne? W jakiej skali przynosi ono spełnienie i docenienie: na forum publicznym, państwowym, czy w gronie ludzi z którymi zjadło się beczkę radioaktywnej soli?

K-19 to także pojedynek dwóch świetnych aktorów, który wygrywa w sposób dość wyraźny Liam Neeson, wcielający się w postać kapitana Polenina, dla którego kwestią pierwszorzędną jest załoga, zaufanie i wiara w ludzi. Harrison Ford, czyli filmowy kapitan Wostrikow, to niemal fanatyczny patriota, człowiek bezwzględny, będący w stanie poświęcić życie nawet całej załogi dla zachowania tajemnicy państwowej. Nieźle wypada także drugi plan, przede wszystkim zapadające w pamięć role Petera Sarsgaarda, George'a Antona czy Sama Spruella.

Ogromną zaletą filmu jest realizacja. Robią wrażenie zwłaszcza świetne zdjęcia, montaż i dźwięk. Film kręcony był na autentycznej łodzi podwodnej, która została sprzedana twórcom przez Rosjan, toteż scenografia jest wiarygodna, co wychodzi filmowi jedynie na plus. Przeszkadzać może pompatyczna muzyka, która jednakowoż jest chyba cechą charakterystyczną tego typu produkcji.

Niemniej K-19 filmem wybitnym nie jest. Mimo świetnej realizacji, przekonującego aktorstwa i frapującego tematu, brak w obrazie Bigelow głębi, po której widz mógłby pływać niczym marynarze okrętu po wodach oceanu. Gdyby się przyjrzeć bliżej zauważy się, że relacje między postaciami są dość płytkie, bohaterowie zarysowani grubą kreską, początkowa skrótowość ewoluuje w chyba jednak zbędną drobiazgowość, a wszechobecny patos sprawia, iż jest to film typowo hollywoodzki za wyjątkiem rosyjskich nazwisk postaci w nim występujących. Być może to było przyczyną sromotnej klęski K-19 w Stanach, gdzie nie zwrócił nawet w trzeciej części zainwestowanych weń pieniędzy (a wypada nadmienić, że budżet oscylował w okolicach 100 milionów dolarów). Trzeba uczciwie przyznać, że do Polowania na Czerwony Październik czy nawet U-571 brakuje mu trochę - a może i ciut więcej - niemniej to i tak kawałek porządnego kina. Polecam.

Moja ocena: 7,5/10

© 2011 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY