< POSTKULTURA | << FILMY
Matrix Rewolucje (Matrix Revolutions)
Matrix Rewolucje

Matrix Rewolucje (Matrix Revolutions)
Produkcja Australia , USA 2003
Reżyseria: Andy Wachowski , Larry Wachowski
Scenariusz: Andy Wachowski , Larry Wachowski
Obsada Monica Bellucci, Laurence Fishburne, Hugo Weaving, Keanu Reeves, Carrie-Anne Moss
Muzyka: Don Davis
Zdjęcia: Bill Pope
Czas: 129 min.

W 1999 roku, po premierze filmu "Matrix" zaczęło się lekkie szaleństwo z tym związane. Wizja braci Wachowskich opowiadała programie komputerowym, imitującym doskonale nasz świat, mającym na celu kontrolę nad nieświadomymi niczego ludźmi. Wszystko to było wynikiem wynalezienia przez człowieka Sztucznej Inteligencji, co zaowocowało w końcu wojną z maszynami. Wielu zastanawiało się po obejrzeniu pierwszej części, czy i my nie jesteśmy robieni w 'bambuko', a całe nasze życie to jedna wielka mistyfikacja. Na to pytanie niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć, ale zrecenzuję wam ostatni z filmów stanowiących trylogię braci Wachowskich czyli ,"Matrix Rewolucje" i być może skłonię do głębszych rozważań. Przed obejrzeniem go (i przeczytaniem tego tekstu) radzę zapoznać się z poprzednimi odsłonami, aby wszystko zebrać w logiczną całość i cieszyć się "pełnią smaku".

Jak dowiadujemy się na początku filmu, główny bohater po spotkaniu z maszynami w "Matrix Reaktywacja" podłączył się samoistnie do systemu i utknął między światem maszyn, a Matrixem. Odpowiedzialnym za transport pomiędzy nimi jest Kolejarz (podwładny Merowinga). Trinity i Morfeuszowi w wyciągnięciu z opałów Neo pomaga Wyrocznia. W tym samym czasie Zion przygotowuje się do walki z maszynami, które niebawem mają wedrzeć się do miasta. Trwają nabory ochotników wśród mieszkańców do piechoty, a dowódcy ustalają możliwe warianty obrony. Maszyny jednak nie są jedynym zagrożeniem. Program Smith rośnie niewyobrażalnie w siłę i chce zawładnąć nie tylko Matrixem, ale być może i Miastem Maszyn ("Widzę nadchodzący koniec. Widzę rozciągającą się ciemność. Widzę śmierć"). Jedynie Neo może go powstrzymać, lecz nie otrzymuje konkretnych wskazówek, jak ma to zrobić. Wątpliwości bohatera dotyczące sukcesu misji Wyrocznia podsumowuje zdaniem: "Tak czy inaczej, dziś wojna dobiegnie końca". Wspomnę o pewnym smutnym aspekcie dotyczącym Wyroczni właśnie. Otóż Gloria Foster, aktorka grająca tą postać w dwóch pierwszych odsłonach zmarła przed rozpoczęciem zdjęć i w ostatniej części zastąpiła ją Mary Alice (scenarzyści wybrnęli sprytnie z opresji "utratą części danych" i "konsekwencjami pewnych decyzji", o których wspomina bohaterka).

Przejdźmy do efektów specjalnych, bo to one dominują w trzeciej części "Matrixa". Obraz obrony Zionu robi piorunujące wrażenie. W szczególności dech zapiera widok "fali" robotów wyłaniających się z otworów zrobionych w skorupie ziemskiej (przypomnijmy, że miasto znajduje się blisko jądra Ziemi). Akcja toczy się bardzo szybko, czasami wręcz nie sposób za wszystkim nadążyć. Najpierw widać dowódców ostrzeliwujących ze swych robotów Strażników, to znów przenosimy się do innego zakątka bitwy, tym razem z perspektywy ochotników. Postaciami wyróżniającymi się w tej części filmu jest Michael Popper (uczeń uratowany przez Neo w "Animatrixie") oraz Zee (żona Linka - operatora Nabuchodonozora). Drugim majstersztykiem wizualnym jest walka końcowa, między Smithem a Wybrańcem. Trzeba przyznać, że ma wyjątkowy klimat, przez co można tą scenę oglądać w nieskończoność.

Druga część "Rewolucji" skupia się na powrocie do Syjonu załogi "Hammera" (Morfeusza, Niobe, Linka i innych) oraz wyprawie Neo i Trinity do miasta maszyn. To nie koniec wrażeń, na pokładzie ich statku znajduję się Bane, który rzekomo stracił pamięć, ale to Smith zawładnął jego umysłem i chce zgładzić 'Pana Andersona' w świecie realnym.

Podsumowując, "Matrix Rewolucje" to film będący godnym zwieńczeniem trylogii przygód Thomasa Andersona. Co prawda jest on nieco nudniejszy od 'Reaktywacji', ale trzyma poziom. To co należy zaliczyć najbardziej in plus, to efekty specjalne oraz sceny walk (zarówno w Zionie, jak i te inne). Kolejny raz ekipa odpowiedzialna za te elementy dała czadu, dzięki czemu akcja to czysta poezja dla oczu . Wszystko zostało doskonale zrównoważone (nieco senny początek, rozwinięcie prowadzone w bardzo szybkim tempie i widowiskowy finał). Muzyka, co jest moim zdaniem atutem "Matrixa", znów miażdży. Don Davis ponownie się popisał i otrzymaliśmy bardzo klimatyczną 'składankę'. Scenarzyści o raz reżyser nie poszli na łatwiznę, jeśli chodzi o postać głównego bohatera. Ostatnie 30 minut filmu jest szalenie ciekawe i do końca trzyma widza w napięciu. Moim zdaniem wszystko zostało ciekawie rozwiązane. Co Zion przetrwa atak maszyn? Co stanie się z Neo? Czy pokona Smitha czy też zginie? Na te i inne pytania odpowie wam "Matrix Reaktywacja", do którego obejrzenia serdecznie zapraszam.

© 2009 Zrecenzował Michał 'Freeze' Boleń

< POSTKULTURA | << FILMY