< POSTKULTURA | << FILMY
Miasteczko Pleasantville

Plakat z filmu 'Miasteczko Pleasantville' Miasteczko Pleasantville
Produkcja: USA 1998
Reżyseria: Gary Ross
Scenariusz: Gary Ross
Obsada: Tobey Maguire, Reese Witherspoon, William H. Macy, Joan Allen, Jeff Daniels, J.T. Walsh i inni
Zdjęcia: John Lindley
Muzyka: Randy Newman
Czas: 124 min.

Stany Zjednoczone to kraj powstały z marzeń o idealnym świecie. Tzw. american dream, cytując za Wikipedią to "narodowy etos Stanów Zjednoczonych wyrażający ideały demokracji, równości i wolności, na których budowano USA, amerykański sposób życia, amerykańskie społeczeństwo i kulturę". W praktyce marzenia te - jak to marzenia - nie do końca możliwe do zrealizowania, a z pewnością nie przez wszystkich, z początkiem XX wieku, dzięki rozwojowi mediów rozpowszechniły się na tyle, że doszło do wykrystalizowania się uniwersalnych aspiracji, idealnego modelu życia składającego się z kilku konkretnych celów. Dorobienia się, założenia rodziny, stworzenia idealnego domu, spełnienia się w życiu osobistym, w ramach szeroko rozumianej klasy średniej.

Zapoczątkowany jednak w latach 80-ch ubiegłego wieku neoliberalny kurs w gospodarce doprowadził do sytuacji, w której nieustanna potrzeba wzrostu zysków, nowymi cnotami uczyniła chciwość oraz konsumpcjonizm. Kulminacją tego był kryzys w 2008 roku, który de facto doprowadził do postępującej pauperyzacji klasy średniej, będącej kołem zamachowym w/w american dream. Stąd narastająca od przełomu wieków nostalgia za czasami, w których wydawało się że ten ideał został zrealizowany. Czyli do lat 50-ch XX wieku. To wtedy miliony Amerykanów dzięki spopularyzowaniu telewizji, niejako mogło poczuć się częścią, ale też i samemu tworzyć ten lepszy świat oparty na marzeniach. I o powrocie do takiego idealnego świata, zbudowanego na american dream w oparciu o przekaz TV jest film Miasteczko Pleasantville.

Każdy kto miał styczność z serią Fallout, a głównie z jej trzecią odsłoną i materiałami ją promującymi, szybko odnajdzie się w tym filmie. Zwłaszcza gdy potraktował grę jako socjologiczny model amerykańskiej, retrofuturystycznej rzeczywistości, opartej przecież na latach 50-ch XX wieku. Tęsknota za idealnym, lepszym światem znanym z telewizji to w Falloutach delikatnie plecący się wątek w tle. Natomiast w Miasteczku Pleasantville jest on osią filmu. Jego bohater, nastoletni David, żyje w współczesnych nam czasach, w których media robią wszystko by pokazać jak wokół jest źle. W zmaganiach z codziennymi troskami życia, pomaga mu oglądanie telewizyjnego serialu przedstawiającego sielankowe życie mieszkańców miasteczka Pleasantville, w tym przede wszystkim rodziny Parkerów. Tu mama jest zawsze uśmiechnięta, troskliwa, nieustanne wykazująca troskę o rodzinę. Zaś tata z radością wraca z pracy, nie omieszkując przy tym zająć się dwójką dorastających dzieci. Dziwne zrządzenie losu, przypadek siły wyższej sprawia, że David razem ze swoją siostrą Jennifer przenoszą się do serialowego świata, stając się - a jakże - dziećmi państwa Parker.

W trakcie oglądania Miasteczko Pleasantville, uważnemu widzowi nasuną się jednak pewne dylematy. O czym jest - czy raczej - o czym miał być ten film w zamierzeniach jego twórców. O ucieczce w idealny świat? Delikatną, acz pouczającą satyrą na wizję american dream a'la lata 50-te XX wieku? Metaforą raju, który podobnie jak i ten biblijny, można utracić przez chęć poznania? Czy może nostalgiczną wizją Ameryki, która powoli odchodzi do historii? Czyli tej "białej", zbudowanej na wspomnianych na początku marzeniach, które przywozili ze sobą europejscy osadnicy.

Gdy akcja filmu na dobre się rozwinie (w 3/5 seansu), jego oś rozbija się na powyższe wątki. Dochodzi do tego jeszcze aspekt tolerancji i otwartości na zmiany, które w uporządkowanym życiu mieszkańców Pleasantville wprowadziło pojawienie się bohaterów z innego świata. Obrazujące to sceny, które nawiązują do klimatów znanych z nazistowskich Niemiec, z jednej strony wywołują wrażenie, ale z drugiej powodują powstanie pytania: to i o tym miał być ten film?

Wtedy, i tylko i wyłącznie u kogoś kto grał w Fallouta 3, pojawi się jednak słowo klucz, które w zestawieniu z końcem filmu, w pewien sposób pozwoli zrozumieć o czym miało być Miasteczko Pleasantville. To lokacja Tranqulity Lane, będąca również idealną wizją świata, wręcz rajem. Z tym że wirtualnym, nierealnym, a przez to de facto będącym piekłem dla osób w nim się znajdujących. Bohaterowi gry udaje się z niego uciec, choć nie udaje mu się uratować zamkniętych tam mieszkańców. Pleasantville zaś dzięki pojawieniu się w nim osób z realnego świata, otwiera się na świat. Jego mieszkańcy nabierają kolorów, stają się różnorodni, nie boją się już stawiać czoła wyzwaniom życia.

I tym samym okazuje się, że nawet i zakończenie Miasteczka Pleasantville rozmija się, z jego początkiem. To miało o to chodzić, że rzeczywistość w jakiej żyjemy zostanie przeniesiona do świata idealnego, by i ten stał się taki sam? Na to pytanie muszą jednak sobie odpowiedzieć sami widzowie. Zwłaszcza ci, którzy również lubią sobie od czasu do czasu "uciec" w jakiś lepszy, wspaniały świat.

© 2016 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << FILMY