< POSTKULTURA | << FILMY
Nazajutrz
Nazajutrz

Nazajutrz (The Day After)
Obsada: Jason Robards, John Lithgow, Steve Guttenberg, Amy Madigan i inni
Produkcja: USA 1983
Reżyseria: Nicholas Meyer
Scenariusz: Edward Hume
Zdjęcia: Gayne Rescher
Muzyka: David Raksin, Virgil Thomson
Czas: 126 min

Nazajutrz to film wyprodukowany dla telewizji amerykańskiej, nie był dedykowany do dystrybucji kinowej. Nie przeszkodziło to jednak, by w dniu swojej premiery - 20-ego listopada 1983 - zgromadził przed odbiornikami telewizyjnymi niemal stumilionową publiczność. Tematyka filmu, czyli ogólnoświatowy konflikt atomowy, była wówczas mocno "na czasie", toteż emisja Nazajutrz wywołała mnóstwo kontrowersji i wszczęła dyskusje w mediach, a nawet na szczeblu politycznym. W dniu premiery stacje telewizyjne otworzyły linie telefoniczne, na których widzowie mogli dzielić się swoimi wrażeniami z filmu; niedługo po emisji Nazajutrz w różnych amerykańskich miastach powstały ruchy i grupy, które zaczęły głosić hasła pacyfistyczne; krytycy zarzucali filmowi tworzenie sensacji z posiadania broni nuklearnej i niepotrzebne straszenie społeczeństwa. Jak widać Nazajutrz odbił się szerokim echem, przez co należy go rozpatrywać jako film w pewnym sensie klasyczny. A na pewno jest to dzieło godne polecenia i ku przestrodze - także w dzisiejszych czasach.

Fabuła filmu skupia się na konflikcie między Stanami Zjednoczonymi, a Związkiem Radzieckim. Akcja rozpoczyna się w połowie lat '80. Sytuacja w Europie Wschodniej jest z każdym dniem coraz bardziej napięta - siły Układu Warszawskiego blokują granice Berlina Zachodniego, by w końcu wedrzeć się na teren Niemiec. Sowieci bombardują regionalne dowództwo organizacji, co skutkuje tym, że NATO decyduje się na użycie broni nuklearnej. Eskalacja konfliktu osiąga apogeum - następuje zmasowany atak atomowy.

Nicholas Meyer skupił się w Nazajutrz na relacjach między przeciętnymi mieszkańcami stanu Kansas (centrum USA). Opisane powyżej wydarzenia docierają do nich za pośrednictwem mediów, żaden z bohaterów nie bierze bezpośrednio udziału w decyzjach militarnych i rządowych. Są oni jednocześnie biernym obserwatorem i aktywnym uczestnikiem działań, których wynikiem jest wojna światowa. Meyer dzięki temu pozwala widzowi postawić się w sytuacji bohaterów, wczuć się w ich nastroje. A są to zwyczajni ludzie, których spotykamy codziennie - lekarze, studenci, pracownicy administracji publicznej, wojskowi, nadopiekuńczy rodzice, zbuntowani nastolatkowie etc. Można tak wymieniać bez końca - bo i w kogo ta wojna bezpośrednio uderza: w ukrytych w bezpiecznych bunkrach polityków czy właśnie w szarych przedstawicieli społeczeństwa?

Film wyraźnie podzielony jest na dwie części - przed i po ataku bombowym. Pierwsza jest przedstawieniem bohaterów, druga - prezentacją ich egzystencji w postapokaliptycznej rzeczywistości. Niestety realizacja filmu mocno kuleje, czas odcisnął swoje piętno na efektach specjalnych (sekwencja wybuchów atomowych, będących cezurą obrazu Meyera, może wywołać co najwyżej uśmiech politowania), a zdjęcia i montaż wołają o pomstę do nieba. Jeśli jednak przymknąć oko na te mankamenty, przed naszymi oczyma kreuje się dobitna wizja postatomowego świata. Meyer w Nazajutrz sugestywnie pokazuje świat po wojnie atomowej - pozbawiony życia, nihilistyczny i kasandryczny obraz społeczeństwa, które nie potrafi sobie poradzić z zaistniałą tragiczną sytuacją i w efekcie metodycznie dąży do samozagłady. Jednakże nie ze swojej winy i to wydaje się w Nazajutrz najważniejsze. Wojna to gra największych tego świata, w której cierpią ci najmniejsi, a których jest najwięcej.

Nazajutrz to film obowiązkowy dla fana postapokalipsy. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą produkcją, która co prawda, coraz gorzej radzi sobie z próbą czasu w aspekcie technicznym, ale jej przesłanie zyskuje na głębi więcej i więcej z każdym doniesieniem o usprawnianiu broni jądrowej, eksperymentach z jej użyciem, zwiększającą się ilością krajów mających ją w posiadaniu. To film przygnębiający i dobitny w wymowie, tym bardziej przerażający, że przedstawiona w nim historia wcale nie musi okazać się jedynie wykoncypowaną ideą scenarzysty.

Moja ocena filmu Nazajutrz: 8/10

© 2010 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY