< POSTKULTURA | << FILMY
Paragraf 78
Paragraf 78

Paragraf 78
Produkcja Rosja 2007
Reżyseria: Mikhail Khleborodov
Scenariusz: Mikhail Khleborodov
Obsada Yuriy Kutsenko (Gudvin), Vladimir Vdovichenkov (Skif), Anastasiya Slanevskaya (Lisa), Grigori Siyatvinda (Festival), Yusup Bakshiyev (Doktor) i inni
Muzyka: Tobias Enhus
Zdjęcia: Sergei Kozlov
Czas: 129 min.

W ostatniej dekadzie rosyjskie kino przeżyło prawdziwy rozkwit. Takie filmy jak: "Dom wariatów", "Nocna straż" i kolejne części, "9 kompania", "Kryptonim Gwiazda" czy "Rok 1612" odbiły się szerokim echem na świecie. Coraz liczniejsi sponsorzy zagraniczni finansują filmy, by te z rozmachem podbijały Europę i USA. Trzeba przyznać, że udaje im się to znakomicie, a rosyjskie obrazy zarabiają krocie i zgarniają prestiżowe nagrody.

Polakom jednak wciąż trudno przekonać się do filmów zza Buga. W naszej świadomości kino rosyjskie to głównie Michałkow i Tarkowski, czyli czasy komuny, do których większość ma taki, a nie inny stosunek. Czy ta tendencja zacznie się zmieniać? Myślę, że powoli idziemy w dobrym kierunku. Na polskich dużych ekranach coraz częściej mamy okazję obejrzeć dobre kino z Rosji. Ostatnio filmem, który mnie zaintrygował, a który miałem okazję obejrzeć za pośrednictwem naszej ukochanej telewizji publicznej, był "Paragraf 78", który do tego okazał się ocierać o nasze ulubione klimaty.

Niedaleka przyszłość. Grupa byłych komandosów zostaje po latach na powrót skompletowana i wysłana na misję zbadania tajnego laboratorium i jednocześnie bazy rakietowej. Na miejscu okazuje się, że naukowców zdziesiątkował eksperymentalny wirus, a oni sami zostają nim zarażeni. Dawne sprzeczki nie pomagają w realizacji zadania. Dowódca akcji postanawia wcielić w życie paragraf numer 78 Kodeksu Badawczego, czyli samoeksterminacji grupy...

Film pierwotnie podzielony był na dwie części, których premiera rozdzielona została miesięcznym okresem oczekiwania. Z tego, co udało mi się dowiedzieć był to zabieg całkiem trafiony. Pierwsza część długo budowała napięcie, by zakończyć się tuż przed punktem kulminacyjnym akcji. Dzięki temu dziesiątki Rosjan tłumnie ciągnęły na seanse obu odcinków tego thrillera z domieszką sci-fi oraz kina akcji. Film zarobił mnóstwo pieniędzy i stał się hitem. Ja miałem okazję obejrzeć go jako spójną całość. Niestety, zabieg ten, zapewne wykonany po to, by obraz mógł zagościć na szklanych ekranach, powoduje, że tej spójności momentami zaczyna brakować. Szybko można się jednak połapać, o co chodzi w filmie i w sumie ogląda się go całkiem przyjemnie.

Reżyserię powierzono Mikhailowi Khleborodovowi, o którym wiem niewiele, jedynie tyle, że był to prawdopodobnie jego pierwszy film. Scenariusz własnego autorstwa oparł na twórczości Ivana Okhlobystina, rosyjskiego aktora i scenarzysty, byłego żołnierza. Ciekawostką jest, iż historia opowiedziana w filmie była na tyle inspirująca, że posłużyła jako punkt wyjścia do napisania powieści przez Andrieja Łazarczuka, szanowanego rosyjskiego autora nowoczesnych powieści turborealistycznych. Istotnie, scenariusz nie jest najgorszy, pomysł na film się znalazł, choć przez cały czas ma się wrażenie, że coś tu nie gra. Długo się nad tym zastanawiałem i prawdę powiedziawszy nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania skoro żołnierze zostali zarażeni, co w konsekwencji i tak doprowadziłoby ich do śmierci, po co wprowadzać w życie paragraf 78? Podobnych wątpliwości, wynikających z nielogiczności, rodzi się z czasem więcej.

Mimo to Khleborodov wypadł w swym debiucie całkiem przyzwoicie. Umiejętnie buduje napięcie, nie spieszy się z kolejnymi wydarzeniami ukazanymi na ekranie. Wykreowane przez niego postaci mają swoje historie, czego zawsze doszukuję się w bohaterach zwłaszcza filmów akcji, które nie zawsze stawiają na wątek fabularny.

Aktorstwo w obrazie Khleborodova jest jednak mocno przeciętne. Wybijają się tu raczej aktorzy drugoplanowi, tacy jak Yusup Bakshiyev, wcielający się w rolę Doktora, naukowca, który dołączył do grupy, oraz Grigori Siyatvinda, grający Festivala. Najkrócej rzecz ujmując, to luzak, który ciętą ripostą i zgrabnym dowcipem potrafi wywołać uśmiech na twarzy. To sympatyczna, pozytywna postać, według mnie najlepsza w filmie. Yuriy Kutsenko ("Straż dzienna"), czyli Gudvin, dowódca oddziału, to taki rosyjski Jason Statham, czy nawet Bruce Willis. Mógłby zagrać dużo lepiej i mnie swoją kreacją nie przekonuje. Całkowicie polegli za to Vladimir Vdovichenkov i Anastasiya Slanevskaya, którzy są matowi, jałowi i nie potrafią wymusić na swych obliczach nawet krztyny uczuć. Razi to mocno, gdyż są to postaci ważne w kontekście całego filmu.

Technicznie film jest naprawdę na wysokim poziomie. Scenografia kompleksu, który badają bohaterowie, bardzo mi się spodobała. Przypomina choćby dobrze nam znane schrony przeciwatomowe i laboratoria z Fallouta. W tej kwestii nie mam zastrzeżeń. Świetne są również zdjęcia autorstwa Siergeja Kozłowa ("Dom wariatów"), raz pełne dynamizmu, a kiedy trzeba spokojne i stonowane. Ujęcia scen walki to prawdziwy majstersztyk. Znakomita jest również scena pierwszej poważnej scysji między członkami grupy. Na koniec dwa słowa o muzyce Tobiasa Enhusa. Przypomina nieco tę skomponowaną do filmu "Wzgórza mają oczy", jednak moim zdaniem jest po prostu lepsza. Świetnie wzmaga ruch ciarek na plecach, jest bardziej rytmiczna i klimatyczna, stanowi integralną część obrazu. Naprawdę dobra robota.

Jest jednak jedna rzecz, która mi mocno przeszkadzała w odbiorze filmu montaż. Być może ze względu na język rosyjski, który wypowiadany szybko jest "pocięty" i rwany. Taki właśnie jest montaż w "Paragraf 78". Przez niego zdjęcia Kozłowa tracą wiele na swojej jakości. Lepsze mogłyby być także efekty specjalne i dźwięk, choć przy budżecie filmu oscylującym w okolicach 10 mln $ nie można oczekiwać cudów. To jednak nie Hollywood. (Tak swoją drogą, ciekawe czy jakiś polski film otrzyma kiedykolwiek tak "nędzny" budżet...)

Ważnym elementem filmu są sceny walki. Gdy dochodzi do wyegzekwowania paragrafu 78, żołnierze decydują się na pojedynki ze sobą na zasadzie play-off. Również w tej kwestii autorzy filmu stanęli na wysokości zadania. Choreografia jest bardzo dobra, zwłaszcza w scenie walki na noże. Walka Gudvina i Festivala nieco mnie rozczarowała. Spodziewałem się pojedynku charakterów, a wyszedł słaby "Matrix". Najlepszą dla mnie jest bitwa dwóch przyjaciół, Luby i Paia. Kto oglądał ten wie, o co mi chodzi.

Film zebrał ogólnie niezłe recenzje, choć zarzucano mu nazbyt dosłowne czerpanie z takich hitów jak "Resident Evil", "Doom" czy drugiej części "Obcego". To niestety prawda, niektóre sceny są kalką z wymienionych wyżej obrazów. Rażą też dialogi, które są drętwe i bez nich film wiele by nie stracił. Szczególnie źle wypadają wymiany zdań, które schodzą na tematy uczuciowo-egzystencjonalne, przeważnie w wykonaniu Skifa, Gudvina i Lisy (jak można się domyślić kobieta opuściła jednego dla drugiego i... hmm...). Pojawiają się też typowe thrillerowe błędy, czyli nagłe pojawianie się przeciwnika za plecami. O matriksowości już mówiłem, więc na koniec wspomnę jeszcze o trochę rozwleczonym, choć całkiem zaskakującym finale (jeśli można mówić o zaskoczeniu, gdy wszystko jest jasne na 20 minut przed końcem filmu).

To, co mi się w filmie podobało, to początkowe sceny, z których wynikało, jaką przyszłość może czekać braci Rosjan i cały świat. Legalizacja miękkich narkotyków w Rosji, utworzenie Unii Azjatyckiej czy Stanów Łacińskich Ameryki, to trzeba przyznać ciekawe pomysły. Dość szokującymi mogą się też wydać dla niektórych wprost wypowiedziane kwestie dotyczące produkcji przez Rosję broni atomowej i badań w tajnych laboratoriach w okolicach Uralu czy na Kamczatce. Nie dziwię się temu, że takie obiekty istnieją (lub mogą istnieć), ale że Kreml wyraził zgodę na takie przypuszczenia w filmie, jakby nie było, nastawionym na zysk.

Pora zakończyć moje rozważania. Rosyjskie kino już dawno przekonało mnie do siebie. Znakomite role przedwcześnie zmarłego aktora, Siergieja Bodrowa, w świetnych filmach "Brat", "Brat 2" czy "Jeniec Kaukazu", to dla mnie klasyka. Polskie przepiękne produkcje, takie jak "Persona non grata" i "Mała Moskwa", nie powstałyby, gdyby nie duży udział tamtejszych producentów. Film "Paragraf 78" to mimo wszystko nie ta półka, ale godny polecenia solidny film akcji.

Ocena 4.5/10

Źródła:
www.filmweb.pl
en.wikipedia.org
www.rosjapl.info

© 2010 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY