< POSTKULTURA | << FILMY
Prawdziwe kłamstwa

Plakat z filmu 'Prawdziwe kłamstwa' Prawdziwe kłamstwa (True lies)
Produkcja: USA 1994
Reżyseria: James Cameron
Scenariusz: James Cameron i inni
Obsada: Arnold Schwarzenegger, Jamie Lee Curtis, Tom Arnold, Bill Paxton, Tia Carrere i inni
Zdjęcia: Russell Carpenter
Muzyka: Brad Fiedel i inni
Czas: 144 min.

Najlepszy film Jamesa Camerona? Chwila namysłu i może paść tylko jeden tytuł. Prawdziwe kłamstwa. Nie Otchłań, bo to film najambitniejszy. Nie Titanic i Avatar, bo rekordowe zyski mieszają się w nich z wizjonerstwem X muzy. I nawet nie dwa Terminatory z Obcym - decydującym starciem na dokładkę, jako pokaz sprawności reżyserskich w tworzeniu ciekawego kina sensacyjnego osadzonego w fantastyce. Żadni kosmici, żadne wyprawy w przeszłość, a tym bardziej w kosmos. Prawdziwe kłamstwa dzieją się tu i teraz. I to na poziomie dobrze znanym każdemu z nas. W rodzinie...

Po 1989 roku, gdy definitywnie zakończyła się zimna wojna, aspekt zagrożenia jaki mogła nieść zagłada nuklearna wydawał się być już wyczerpany. Mimo to James Cameron postanowił jeszcze raz nawiązać do tego tematu, ale w nowy sposób. Choć z dwóch potężnych mocarstw atomowych ostało się tylko to dobre - czyli Stany Zjednoczone - a spadkobierca Związku Radzieckiego - Rosja - jeszcze bawiła się demokrację, zagrożenie zagładą atomową wcale się nie zmniejszyło. Zmniejszyła się tylko jego skala oraz zamiary osób, które mogłyby wykorzystać jądrowy potencjał, będący spuścizną nieistniejącego już ZSRR. James Cameron postanowił zrobić więc coś karkołomnego. Na postzimnowojenną historię o zaginionej broni atomowej, nałożył tlące się na Bliskim Wschodzie ogniska terroryzmu (na początku lat 90-ch XX wieku jeszcze świeckie). Całość zaś spiął w szpiegowską historię godną przygód samego Jamesa Bonda. Ale żeby nie było zbyt banalnie, jak w tysiącu filmów tego rodzaju które powstały przez całe ubiegłe dziesięciolecie, na całość tej historii nałożył jeden z największych konfliktów trapiących ludzkość.

Konflikt w rodzinie...

I do tego wszystkiego dołożył sprawdzonego w swoich filmach Arnolda Schwarzeneggera, którego już na samym początku filmu wprowadził w iście wybuchowym stylu. Niestety dalej już nie jest tak wesoło, gdy okazuje się ów "dwumetrowy Bond", ratujący świat równie lekko jak czytelnik Trzynastego Schronu popijający piwko, ma przestrzeń nad którą coraz bardziej traci kontrolę. I w której zaraz może się okazać, że nie będzie miał zbyt wiele do uratowania. Czyli właśnie swoją rodzinę.

Bowiem choć widz już od początku filmu wie czym zajmuje się jego główny bohater - Harry Tasker - to takiego pojęcia nie mają jego żona z córką. Dla nich jest on nudnym sprzedawcą systemów komputerowych, muszącym często podróżować, którego "porywające opowieści" z pracy usypiają żonę. Trwające kilkanaście lat małżeństwo państwa Tasker zaczyna zapadać się pod ciężarem stabilności i przewidywalności, czego coraz bardziej jest świadoma ich dorastająca córka. Narastająca stagnacja powoli zaczyna popychać żonę głównego bohatera do decyzji o rozstaniu, poprzedzonej małym skokiem w bok z tajemniczym i fascynującym Simonem...

W prowadzeniu i łączeniu ze sobą wątków komediowych oraz sensacyjnych James Cameron w pierwszej części filmu przechodzi samego siebie. Bowiem po początkowym trzęsieniu ziemi, obraz wchodzi na tory rodzinnego komediodramatu. A gdy widz zaczyna być przekonany, że dalej to będzie już tylko śmiesznie, reżyser zaczyna na to nakładać wątek terrorystów oraz broni atomowej. Gdy zaś i to dojdzie do kulminacji, którą może być oczywiście - ale to nie zostanie powiedziane tym, którzy tego filmu nie widzieli - zaczyna się wielki finał. A nim świat może zostać oczywiście uratowany tylko przez Arnolda Schwarzeneggera. Jednak to nie on, czyli ów świat, jest tu najważniejszy. Bo gdy już wygasną wszystkie odpalone przez Camerona fajerwerki, okazuje się że tym o co tak naprawdę walczył bohater, to była właśnie jego rodzina.

Prawdziwe kłamstwa to film pod wieloma względami wyjątkowy. Powstał on bowiem w czasach, gdy animacja komputerowa nie pozwalała na tworzenie wieloplanowych scen akcji. W związku z tym wszystko co widzimy w tym filmie, to zdjęcia kręcone z użyciem prawdziwej scenografii, rekwizytów oraz kaskaderów. Animacja komputerowa czy zdjęcia kręcone z użyciem blue boxa nie stanowią w nim większości. I dzięki temu, porównując go do niektórych produkcji ze zbliżonego okresu, wizualnie nic on się nie zestarzał.

Zmieniła się za to podstawa do zawiązania fabuły Prawdziwych kłamstw. Choć żadni terroryści z Bliskiego Wschodu nie weszli w posiadanie broni masowego rażenia, to i tak banalnymi środkami jak samolot, po 11 września 2001 roku zmienili postzimnowojenną rzeczywistość. Zaś James Cameron już nie podjął wątków zagrożeń życia i bezpieczeństwa na świecie. Postanowił odlecieć ku dalekim gwiazdom, zapoznając nas z uszatymi, niebieskoskórymi kosmitami. A szkoda, bo miałby o czym kręcić filmy dziejące się tu na Ziemi. Tylko nie można byłoby mieć pewności, czy choć w części były by one tak rozrywkowe jak Prawdziwe kłamstwa.

© 2017 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << FILMY