< POSTKULTURA | << FILMY
Taksówkarz

Plakat z filmu 'Taksówkarz' Taksówkarz (Taxi Driver)
Produkcja: USA 1976
Reżyseria: Martin Scorsese
Scenariusz: Paul Schrader
Obsada: Robert De Niro, Jodie Foster, Albert Brooks, Harvey Keitel, Leonard Harris, Peter Boyle, Cybill Shepherd i inni
Zdjęcia: Michael Chapman
Muzyka: Bernard Herrmann
Czas: 113 min.

Film Taksówkarz z 1976 roku, w reżyserii Martina Scorsese z Robertem De Niro w roli głównej, to klasyk kinematografii. Dzieło legendarne, uch, och, ach i tysiące peanów na jego cześć.

Tymczasem ja, gdy pierwszy raz go obejrzałem, to niestety, ale nie zachwyciłem się. Nawet heheszki z kultowej i wielokrotnie trawestowanej sceny “you talkin’ to me” nie zadziałały. Na szczęście teraz można oglądać sobie telewizję przez Internet, więc skorzystałem z nocnego seansu, jaki był dostępny na kanale Cinemax. I pojawiło się olśnienie, choć jeszcze nie oczarowanie. To film wojenny, który nie pokazuje działań zbrojnych. Nawet takich na poły policyjno/komandoskich jak w filmie Rambo, mającym wiele wspólnego z Taksówkarzem.

Travis Bickle, weteran wietnamskiej wojny, nie mogąc uporać się z chroniczną bezsennością zatrudnia się w korporacji taksówkarskiej w Nowym Jorku na nocną zmianę. Podczas pracy, "miasto które nigdy nie zasypia" ukazuje mu się w pełnej krasie brudu, przemocy, spermy a nieraz i krwi na tylnej kanapie jego taksówki. Z pozoru z dystansu, ze stoickim wręcz spokojem Bickle zanurza się w ten świat, patrząc na niego z lekko ironicznym uśmiechem młodego Roberta De Niro.

Czy aby na pewno? W filmie nie ma nic o tym gdzie służył i co robił w Wietnamie główny bohater. To nie wspomniany wcześniej Rambo, gdzie - kawa na ławę - wyłożono problem. To nie Wzgórze złamanych serc czy nawet Zabójcza broń, gdzie pojawia się Wietnam, i jest on przez bohaterów przepracowywany. Zaś w filmie Scorsese nawet główny bohater nie daje się rozgryźć, co w nim tak naprawdę siedzi.

Jednak wszystko zaczyna się układać w spójną całość, pokazującą filmowy kunszt twórców Taksówkarza, gdy spojrzy się na niego właśnie jak na film wojenny. Ów konflikt dzieje się jednak w głowie Travisa, a przeciwnikiem jest miasto i żyjący w nim ludzie. Jak na doświadczonego żołnierza przystało, bohater robi wpierw właściwe rozpoznanie, by poznać wroga. I zgodnie z wojskową logiką, że zmienność decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia, zaatakowany zostanie zupełnie ktoś inny, niż wcześniej upatrzony cel.

Ten przeskok fabuły podczas pierwszego oglądania Taksówkarza mocno mnie zdziwił. Wyglądało to wręcz na cięcie w scenariuszu i dokręcenie zupełnie nowych scen, bo producenci kazali. Czyli coś jak choćby w Lidze sprawiedliwości. Jest jednak jeszcze element, wyjaśniający zarówno metamorfozę jak i zachowanie Bickle'a. To narastająca choroba psychiczna, być może nawet schizofrenia, w której dochodzi do rozszczepienia osobowości. Jak ulał pasuje to skutków traumatycznych przeżyć wojennych, które na nowo zostają przepracowywane przez bohatera filmu, w z pozoru kolorowej i dającej nadzieję scenerii wielkiego miasta.

Jak więc na wojnie łatwo można przejść od małości do wielkości, tak Travis Bickle z potencjalnego, psychopatycznego zabójcy, zostaje bohaterem ratującym młodą dziewczynę z rąk gangu sutenerów. Pojawia się stan bajkowej wręcz nierealności i happy endu, bo przecież wszystko dzieje się w Nowym Jorku.

Taksówkarz, jak przystało na film nakręcony w latach 70. ubiegłego wieku, nie ma nic z obecnej w dzisiejszym kinie poprawności politycznej. Z ust postaci padają takie słowa jak “czarnuch” czy “pedzio”, bez jakiegoś kreowania się. Gdy doda się do tego informację, że w pierwotnej wersji scenariusza, sutenerzy czerpiący dochody z wykorzystywania nieletniej mieli być czarnoskórzy, film robi się ciężki jak czołg. A jednak w tle działa reżyserski kunszt Martina Scorsese, który sprawia że nawet podczas scen gdzie pojawia się prawdziwa przemoc, jest bajkowo i nie do końca realnie.

Choć mija już ponad 40 lat od premiery Taksówkarza, film poprzez swoją kontrastowość jest nadal świeży i frapujący. Nie moralizuje, nie poucza, ale też i specjalnie nie razi czy szokuje. Jest jak życie, w którym zawsze znajdzie się miejsce na rzeczy podłe, ale też i wzniosłe.

© 2018 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << FILMY