< POSTKULTURA | << FILMY
The Hurt Locker. W pułapce wojny

Plakat z filmu 'The Hurt Locker. W pułapce wojny'
The Hurt Locker. W pułapce wojny
Produkcja: USA 2008
Reżyseria: Kathryn Bigelow
Scenariusz: Mark Boal
Obsada: Jeremy Renner (starszy sierżant sztabowy William James), Anthony Mackie (sierżant JT Sanborn), Brian Geraghty (kapral Owen Eldridge), Guy Pearce (sierżant Matt Thompson), Ralph Fiennes (dowódca najemników), David Morse (pułkownik Reed), Evangeline Lilly (Connie James) i inni
Muzyka: Marco Beltrami, Buck Sanders
Zdjęcia: Barry Ackroyd
Czas: 131 min.

Oscarowy The Hurt Locker. W pułapce wojny to doskonałe współczesne kino wojenne. Kathryn Bigelow popełniła film kompletny na wszystkich płaszczyznach. Ale "wielkim" nazwać go nie mogę ani teraz, ani prawdopodobnie nigdy.

Film opowiada o pracy oddziału saperów armii amerykańskiej na misji stabilizacyjnej w Iraku. Głównym bohaterem jest sierżant William James. Jego osobliwe metody działania z początku rodzą konflikt między nim, a pozostałymi członkami jednostki. Niemniej służba nie drużba i trzeba się do siebie przyzwyczaić. Zwłaszcza, że do końca zmiany pozostało już tylko parę dni, a zagrożenie śmiercią z upływem czasu wcale nie maleje.

Specyficzna postawa sierżanta Jamesa jest kluczem do pojęcia istoty W pułapce wojny. To doświadczony żołnierz i jednocześnie człowiek od wojny uzależniony. Adrenalina jest jego używką, ryzyko - motywatorem. Poprzez uczynienie protagonistą osoby takiej jak James, Bigelow oferuje nam nieco odmienne spojrzenie na wojnę. W osobie sierżanta katalizuje się bowiem całe przesłanie filmu. Przez to nie ma w nim miejsca na poetykę wojny, tak eksponowaną przy "wietnamskich" dziełach amerykańskiej kinematografii.

W moim odczuciu trochę traci na tym - nie tyle antywojenny wydźwięk, co pewna katartyczna moc, jakiej oczekuję od każdego filmu tego rodzaju co The Hurt Locker. Mimo że to obraz dopracowany do perfekcji w absolutnie każdym elemencie, nie posiada takiej siły jak Czas apokalipsy czy Łowca jeleni. Przynajmniej wobec przeciętnego widza, bo mam wrażenie, że najmocniej "zadziała" na ludzi na co dzień związanych z wojskiem.

Poza tą obiektywną - bo na dobra sprawę interpretacyjną - kwestią The Hurt Locker należy do filmów, które aż chce się oceniać. I to oceniać dobrze. Oscar za reżyserię znalazł godnego odbiorcę (przynajmniej spośród nominowanych; kto znalazł się wśród nich jest osobną kwestią), dla najlepszego filmu w zasadzie też. Nie mam tu nawet na myśli utrzymywania tempa czy rytmu narracji, bo w tego typu elementach Bigelow to klasa mistrzowska. Weźmy jednak sposób, w jaki reżyser oddziałuje na widza poprzez ciszę. Bazujące jedynie na dźwiękach otoczenia mikrosceny, z których utkany jest film (np. rozbrajanie bomby na maksymalnym zbliżeniu) urastają do rangi małych arcydzieł. Do tego dochodzą znakomite, pozwalające na odczucie przebywania w miejscu akcji zdjęcia z niezliczonej liczby perspektyw i ich perfekcyjny montaż. Całość świetnie ze sobą współgra i robi naprawdę piorunujące wrażenie.

Do nazwisk w głównej mierze odpowiadających za kunszt The Hurt Locker oprócz Bigelow zaliczyć trzeba jeszcze dwa. Są to Jeremy Renner i Mark Boal. Postać sierżanta Jamesa nie byłaby tak przekonująca, gdyby nie talent Rennera. Nie szarżuje, nie jest zbyt pewny siebie o co nietrudno w takiej roli. Doskonale powściąga temperament, okraszając swoją kreację kongruentną ambiwalencją. Tworzy głęboką postać twardego i jednocześnie sympatycznego żołnierza z własną historią. Bez niego film wiele by stracił.

Boal natomiast to moim zdaniem jeden z najbardziej wartych uwagi scenarzystów za oceanem. Praca, poświęcenie i research jakie wkłada w pisanie są imponujące. Głównie dzięki niemu otrzymujemy pierwszorzędny obraz pracy amerykańskiej armii w Iraku. Ale i samych Irakijczyków - owszem, tych zaangażowanych w walkę z "okupantem", lecz przede wszystkim cywili w wojnę wepchniętych i próbujących coś na niej skorzystać.

Mam nadzieję, że początkowymi akapitami tej oceny nie zniechęciłem Was do filmu Bigelow. Nawet jeśli z odrobinkę wykoncypowanym przekazem, The Hurt Locker. W pułapce wojny to bowiem obraz ze wszech miar godny polecenia i wart zapoznania.

Moja ocena 8,5/10




Tweet

© 2015 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY