< POSTKULTURA | << FILMY
Wyspa

Wyspa Wyspa (The Island)
Produkcja USA, 2005
Reżyseria: Michael Bay
Scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci
Obsada Ewan McGregor (Lincoln Sześć-Echo / Tom Lincoln), Scarlett Johansson (Jordan Dwa-Delta / Sarah Jordan), Sean Bean (Merrick), Djimon Hounsou (Albert Laurent), Steve Buscemi (McCord) i inni
Muzyka: Steve Jablonsky
Zdjęcia: Mauro Fiore, Maurice K. McGuire
Czas: 136 min.

Człowiek jest chyba jedyną świadomą konsekwencji swoich czynów istotą w świecie, w którym przyszło mu egzystować. A jednak od zawsze nieodłączną częścią życia człowieka jest coś, co wykształciło się w nim już na początku drogi ewolucji - instynkt przetrwania. Naturalny i nierozerwalny z ludzką naturą w ekstremalnych sytuacjach staje się przewodnikiem i bodźcem, który podświadomie nim kieruje. Jako istota rozumna człowiek pojął, że instynkt przetrwania istnieje w nim ciągle, mimo że na co dzień nie ujawnia się w sposób tak dobitny jak w sytuacjach zagrożenia, przez to chęć jak najdłuższego i jak najbardziej wygodnego życia stała się dla niego sprawą wręcz priorytetową. Dlatego też zaczął na sobie eksperymentować, by jak najbardziej zbliżyć się do osiągnięcia jak najmniej traumatycznego życia, lecz dla wielu docieranie do granic etyki, w jakie owe eksperymenty z czasem się przeobraziły, stała się nieakceptowalna.

Rok 2019. Lincoln Sześć-Echo i Jordan Dwa-Delta są jednymi z setek mieszkańców zamkniętego ośrodka. Ich codzienne życie jest monitorowane, pozornie dla ich własnego dobra. Jedynym wyjściem i nadzieją, którą wszyscy się łudzą, jest być wybranym na Wyspę - ostatni wolny od zanieczyszczeń skrawek lądu, jaki ocalał po katastrofie ekologicznej, która podobno uśmierciła na planecie wszystkich, oprócz nich. Dręczony od jakiegoś czasu przez niewyjaśnione koszmary, Lincoln staje się niespokojny i zaczyna poddawać w wątpliwość restrykcje ograniczające ich życie. Jednak okazuje się, że nie jest przygotowany na ujawnienie prawdy, gdy jego rosnąca ciekawość doprowadza go do strasznego odkrycia... [fragment opisu dystrybutora]

Postapokaliptyczna otoczka jest w filmie Michaela Baya jedynie pretekstem do ukazania wstrząsającej wizji przyszłości. Wielka mistyfikacja, jaką urządzili twórcy ogromnego ośrodka jego mieszkańcom, tajemnicza, mistyczna Wyspa, na którą każdy z nich pragnie trafić, jasno określone, restrykcyjne reguły ich życia - to wszystko miało przysłonić prawdę, jaką jest najzwyklejsze ludobójstwo. Lincoln, Jordan i pozostali obywatele sterylnej społeczności są bowiem klonami - kopiami bogatych ludzi, którzy mogli sobie takich zafundować. Do czego służy taki klon? To najczęściej dawca narządów, także surogatka. Co się z nim staje po "wypełnieniu" zadania, do którego został stworzony? Chyba nie trzeba odpowiadać.

Bay w swoim filmie pokazuje, jak bardzo człowiek może gardzić drugim człowiekiem, jego godnością i życiem. Pomysłodawca zakrojonego na szeroką skalę, ograbionego z moralności i nieetycznego z każdego punktu widzenia przedsięwzięcia, profesor Merrick nie nazywa ludzi, którymi się zajmuje inaczej jak "polisami" albo "produktami". Okazuje się, że decyzjami o modyfikacji tworzenia klonów strzelił sobie przysłowiowego samobójczego gola. Nie potrafi poradzić sobie z konsekwencjami swoich postanowień, czyli z rosnącą świadomością sklonowanych ludzi. Na nic zdają się idealne do przetrzymywania setek istnień ludzkich warunki, świetnie opracowana tajemnica oraz cel ich życia. Kłamstwo doskonałe w końcu wyjdzie na jaw.

Niestety opisane przeze mnie aspekty natury moralnej wypełniają Wyspę tylko w części - i to tej mniejszej. Po wydostaniu się Lincolna i Jordan z ośrodka futurystyczne kino z ambitnym podtekstem przeradza się bowiem w czysto rozrywkowe kino akcji. Fakt, że doskonale zrealizowane - zdjęcia, montaż, efekty specjalne, scenografia są pierwszorzędne, niezła muzyka daje energetycznego kopa - ale jednak, to tylko kino pościgów i ucieczek, strzelanin i wybuchów, mniejszych i większych nieprawdopodobieństw i pomysłowego, lecz momentami przesadzonego łubudu. Akcji jest tak wiele, że niektóre fragmenty po prostu się dłużą, a zadziwiająca sprawność z jaką poruszają się bohaterowie w świecie, w którym znaleźli się pierwszy raz w życiu, nie przekonuje.

Niemniej Bay stworzył kawałek porządnego kina, okraszonego dobrymi dialogami i szczyptą niezłego humoru, które ogląda się naprawdę dobrze. Na ekranie zaś plejada gwiazd: Ewan McGregor, Scarlett Johansson, Sean Bean, Djimon Hounsou i Steve Buscemi. Skądinąd utalentowani aktorzy nie błyszczą jakimś wybitnym warsztatem, ale i nie zawodzą. Szkoda, że twórca Armageddonu stosunkowo szybko zrezygnował z głębszego spojrzenia na aspekt klonowania, który być może wkrótce przestanie być tylko tematem filmów science-fiction i stanie się - jakże kontrowersyjną i prowokacyjną już obecnie - częścią życia. Z drugiej strony, czy takiego podejścia można spodziewać się po reżyserze takich obrazów jak Bad Boys czy Transformers? Wydaje się jednak, że Wyspa i tak pozostaje filmem o największym, choć jak dla mnie nie do końca wykorzystanym potencjale w dorobku tego amerykańskiego reżysera.

Moja ocena: 7,5/10

© 2011 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY