< POSTKULTURA | << FILMY
Zbuntowana

Plakat z filmu 'Zbuntowana' Zbuntowana (Insurgent)
Produkcja: USA 2015
Reżyseria: Robert Schwentke
Scenariusz: Brian Duffield, Akiva Goldsman, Mark Bomback
Obsada: Shailene Woodley, Theo James, Kate Winslet, Naomi Watts, Miles Teller i inni
Muzyka: Joseph Trapanese
Zdjęcia: Florian Ballhaus
Czas: 120 min.

Plącze mi się po głowie myśl - jakże rewolucyjna, przyznacie - iż przeczytanie utworu literackiego zajmuje zazwyczaj więcej czasu, niźli obejrzenie jego filmowej adaptacji. Taka oto z sufitu refleksja naszła mnie chwilę po zapoznaniu się ze Zbuntowaną, kontynuacją przedstawionych w filmie Niezgodna losów Tris Prior. Wydaje się, że nie bez przyczyny.

W ramach przygotowań do projekcji Niezgodnej zapoznałem się z książkowym pierwowzorem. Powieść Veroniki Roth wywarła na mnie umiarkowane wrażenie, toteż postanowiłem sobie lekturę Zbuntowanej zwyczajnie odpuścić. I mam przeczucie, że wiele na tym nie straciłem. Kto wie, może - paradoksalnie - zyskał na tym sam film?

To oczywiście uszczypliwy żarcik bardziej ukierunkowany w stronę prozy Roth niż filmu Schwentkego. Zbuntowana to bowiem jakościowa kalka prequela. Nie zaskakuje absolutnie niczym nowym w stosunku do Niezgodnej, ani też świeżym w swoim gatunku. Poza oczywiście kilkoma co bardziej spektakularnymi, wypełnionymi akcją sekwencjami. Jest mocniej, szybciej, więcej, ale bez przesady. Widzowie, którzy dobrze bawili się na poprzedniej części, powinni poczuć się usatysfakcjonowani i na jej kontynuacji.

Fabuła - mocno jak dla mnie inspirowana Harrym Potterem, ale ponoć wierna bazowej powieści - trzyma się kupy. Coraz bardziej Nieustraszona Tris wraz z Cztery i garstką pochodzących z różnych frakcji mieszkańców postapokaliptycznego Chicago buntuje się przeciw przywódczyni Erudytów pragnącej objąć całkowitą kontrolę nad społecznością. Możemy się więc spodziewać sięgania do historii przedstawionego świata, trudnych konfrontacji, wymagających antagonistów i niełatwych decyzji. Wszystko rzecz jasna adekwatne do przybranej konwencji.

Zbuntowana pewnie trzyma poziom "jedynki" - na wszystkich polach. Obejrzeć można nawet z przyjemnością, ale i żadne zeń cudo.

Moja ocena: 5,5/10

© 2016 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY