< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Philip K. Dick - Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?

Okładka książki 'Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?' Autor: Philip K. Dick
Tytuł: Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Oryginalny tytuł: Do Androids Dream of Electric Sheep?
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczenie: Sławomir Kędzierski
Data wydania: 1968, 2015
Liczba stron: 270
ISBN: 978-83-7510-131-7

Powieść Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?, szerzej znana jako Blade Runner, autorstwa kultowego w kręgach wielbicieli i badaczy science fiction Philipa K. Dicka jest chyba jego najbardziej znanym utworem. Popularnym, nie znaczy jednak, że niewartościowym. To w dwójnasób fantastyczna lektura.

Akcja rozgrywa się w niedalekiej z obecnej perspektywy przyszłości w Kalifornii. Przy tym trzeba mieć na uwadze, że Dick pisał ją w drugiej połowie lat 60. XX wieku, więc rok 2012 to była dla niego przyszłość jednak bardziej odległa. Świat spustoszyła wojna atomowa, a niegdysiejsze dokonania ludzkiej myśli technicznej - androidy pochodzące z planet skolonizowanych przez Ziemian - stają się zagrożeniem dla zdziesiątkowanej populacji. Rick Deckard jest zawodowym łowcą takich zbiegów. Otrzymuje zadanie wyeliminowania sześciu androidów najnowszej generacji.

Po lekturze wciąż zadziwiające jest dla mnie to, jak dużo upakował Dick w tej niewielkiej objętościowo powieści. Dosłownie w kilku słowach, w sposób kompletny rozrysował świat przedstawiony i prawa nim rządzące. A jest to świat absolutnie nieprzyjazny. I nie chodzi tylko o zagrożenia wynikające z opadu radioaktywnego, czy przede wszystkim z podziałów na obywateli lepszej i gorszej kategorii (tzw. specjalów) oraz androidy. Ludzie upodobnili je do siebie tak mocno, że do ich identyfikacji niezbędne są skomplikowane testy. A skoro są one świadome, to i bronią najwyższej otrzymanej wartości - swojego życia. Stąd płynie główne przesłanie powieści Dicka - jakimi w istocie jesteśmy ludźmi, jeśli potrafimy bez mrugnięcia okiem zabić kogoś (coś?) tak do nas podobnego? Czy chęć nawet kilkuletniego życia tak bardzo nas dziwi?

Te wątpliwości męczą Deckarda. Stoi on w symbolicznej opozycji wobec środowiska, w którym przyszło mu żyć i pracować, i z tych samych powodów jednocześnie wobec siebie. Jego największym marzeniem jest mieć żywe zwierzę, "towar" zdecydowanie deficytowy w świecie po zagładzie. Posiada tylko jego marną imitację - elektryczną owcę. Jednocześnie jest wyznawcą merceryzmu, ogólnoświatowej religii, której nadrzędnym celem jest nawiązanie duchowej wspólnoty ze wszystkimi żyjącymi stworzeniami. Czy w pewien sposób nie czyni go to hipokrytą? Zwłaszcza przez pryzmat komparacji zachowań jego zblazowanej żony, należącej rzecz jasna do "lepszych" ludzi, oraz specjala Isidore'a.

Dick, jak na prawdziwego mistrza przystało, zadaje pytania, odpowiedzi udzielając doraźnie lub nie udzielając ich wcale. I intryguje... Ach, jak mocno potrafi zafrapować czytelnika! Czytając jego twórczość ma się poczucie obcowania z czymś z wyższej półki, czymś ważnym, totalnym w formie i treści, wysokowartościowym. Czy androidy marzą o elektycznych owcach? to właśnie taka książka - godna analizy na poziomie pracy naukowej, której nie czuję się na siłach przeprowadzić, nadal pozostając pod jej ogromnym, przygniatającym wrażeniem.

Wybaczcie zatem, że na tym zakończę już tę krótką ocenę. Nie zabieram Wam czasu - sięgajcie po Dicka (także w wersji genialnego słuchowiska z plejadą polskich artystów). I co z tego, że zapewne po raz kolejny.


Tweet

© 2015 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA