< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Matthew Mather - Kroniki Atopii

Okładka książki 'Kroniki Atopii' Autor: Matthew Mather
Tytuł: Kroniki Atopii
Oryginalny tytuł: Atopia Chronicles
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Data wydania: 2015
Liczba stron: 656
ISBN: 978-83-7976-271-2

Chcecie znać przyszłość? Nie ze szklanej kuli czy mętnego horoskopu, tylko kawa na ławę, bez pytyjskiej nieokreśloności, pokrętnych socjotechnik uprawdopodobnienia i przerzucania na odbiorcę odpowiedzialności za interpretację wróżby? Powiedzmy że byłaby to określona procentowo szansa na konkretne zdarzenie w najbliższej przyszłości. Ostrzeżenie możliwe dzięki sztucznej inteligencji analizującej rozszerzoną rzeczywistość sprzężoną z umysłami innych użytkowników. Można by też zbadać, mając kasę oczywiście, szanse alternatywnych rozwiązań.

Pociągające? W końcu co w tym złego? Przecież ludzie zawsze o tym marzyli, bo władza, uznanie i pieniądze zdają się nieodłącznie towarzyszyć takiemu poznaniu. Po przeczytaniu "Kronik Atopii" Matthewa Mathera nie jestem już wcale pewien, że możliwość takiego specyficznego przewidywania przyszłości to wierutna bzdura. Autorska wizja przyszłości ma czytelne korzenie w różnych aspektach otaczającej nas rzeczywistości, a jego inżynierska przeszłość i doświadczenie, pozwalają wierzyć, że wie co mówi.

Przesadzam? Oczywiście! Jednak konstrukcja przedstawionego świata, obrazującego nowe możliwości ludzkiego umysłu - osiągnięte w Atopii, libertariańskim raju, sztucznej wyspie pływającej po Pacyfiku - jest perfekcyjna. Precyzyjna i niedookreślona jednocześnie, by nie budzić sprzeciwu czytelnika. Autor z talentem, od szczegółu do ogółu, buduje swą wizję przedstawiając losy wielu bohaterów rozmaicie ulokowanych na drabinie atopijnej społeczności. Ich losy splotą się oczywiście w finale, w którym okaże się, że za marzenia trzeba płacić. I wszyscy płacą. No, prawie wszyscy.

Po drodze, mimochodem, autor redefiniuje pojęcia podstawowe dla ludzkiej egzystencji. Bez nachalności stawia pytania o naturę rzeczywistości, osobowości, a nawet śmierci. Nie chciałbym bynajmniej nikogo wystraszyć takimi rekomendacjami. Mamy do czynienia z dobrą powieścią science fiction w starym stylu, za to we względnie nowych realiach. Główną areną nie są międzygwiezdne przestrzenie, tylko wnętrze (uwaga, to pojęcie też zostało zakwestionowane) umysłu.

Po lekturze trudno uwierzyć, że to debiut. Właściwie do niczego nie można się przyczepić (tu głęboki ukłon także w stronę tłumacza, Jędrzeja Polaka i wydawnictwa Czwarta Strona za jakość techniczną książki). Konstrukcja, fabuła, dialogi i bohaterowie; wszystko trzyma poziom. Wielość bohaterów umożliwiła poznanie różnorodnych aspektów wykreowanego świata. Zapoznanie się z nim następuje na gorąco, w działaniu, bez nudnych opisów. Odbyło się to jednak kosztem czytelniczych emocji. Trudno się do którejś z postaci szczególnie przywiązać. To świat jest głównym tematem powieści.

Czy można odwrócić skutki nieodwracalnej jak się zdaje, jakościowej zmiany? Jak ewentualnie miałoby to wyglądać? Z przyjemnością przeczytałbym kontynuację. Otwarte zakończenie pozwala mieć nadzieję, że będzie okazja. Czego sobie i wszystkim fanom klasycznej science fiction życzę.

© 2015 Zrecenzował Jerzy 'Jerzy' Kubok

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA