< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Artur Kubieniec - To już było...

Okładka książki To już było... Autor: Artur Kubieniec
Tytuł: To już było...
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2014
Liczba stron: 356
ISBN: 978-83-7805-968-4

Akcja powieści To już było... Artura Kubieńca rozgrywa się w bliżej niesprecyzowanej, ale raczej odległej przyszłości, na nienazwanej wyspie pokaźnych rozmiarów. Zamieszkuje ją społeczeństwo rządzone przez Radę - organ władzy złożony z najstarszych mieszkańców wyspy. Obywatele owego państwa rozmieszczeni są w kilku metropoliach i podzieleni na dwie klasy - tych ze stałym dostępem do tajemniczej substancji, dzięki której są mądrzy, ładni i powabni, oraz tych bez możliwości jej stosowania, a przez to monstrualnie otyłych i zwyczajnie tępych. Toteż o konflikty na wszelakim tle nietrudno.

Śledzimy akcję z perspektywy kilku bezimiennych - podobnie jak wyspa, na której mieszkają - osób. Nie pomaga to specjalnie w lekturze, jako że autor bardzo swobodnie lawiruje między kolejnymi bohaterami wiodącymi, nie zaznaczając jednak zbyt wyraźnie zmian w narracji. Zapewne na tym polegał zamysł, niemniej wybór takiej konwencji wymaga naprawdę solidnych umiejętności technicznych, których Kubieńcowi nie wystarcza (komfortu czytania nie poprawiają także zbyt długie rozdziały). W wypadku To już było... nieustanne wprowadzanie chaosu w umyśle czytelnika nie intryguje, a irytuje. Wszystko jednak do nadrobienia i życzę autorowi, by mocno pracował nad warsztatem. Dobrych pomysłów mu bowiem nie brakuje.

Samo miejsce akcji i jego specyfika potrafią zainteresować. Kubieniec buduje dystopijną rzeczywistość mimowolnie wtrącanymi półsłówkami, mglistymi sugestiami, dygresjami. Trudno cokolwiek sobie dopowiedzieć, jeszcze trudniej domyślić się, ponieważ pytania mnożą się ze strony na stronę. Ale to akurat - w przeciwieństwie do operowania postaciami (i ich dość bezceremonialnego "traktowania") - jest ciekawe. Autor metodycznie poszerza przed czytelnikiem kreowany świat, a czytający dopasowuje do siebie kolejne elementy zawiłej układanki. Całość w dużym stopniu tłumaczy natomiast kobylaste zakończenie powieści.

I tu niestety poczułem się trochę... nieswojo. Finał sprawia wrażenie napisanego na początku pracy nad książką, a pozostała jej część dosztukowana później. Kubieniec wiele wyjaśnia, ale nie odnajduję w tym mocnej koneksji z tym, co przedstawił wcześniej. Ma to wszystko ręce i nogi, jest logicznie ułożone, a jednak brakuje jakiegoś błysku, elementu spajającego całą akcję i jej miejsce w koherentną całość. Niewykończenie wydaje się głównym mankamentem powieści.

To już było... to książka niełatwa i przez swoją pokrętną wieloznaczność, i trochę także przez wymagające dopracowania zdolności pisarskie Kubieńca. Niemniej dostrzegam spory potencjał w tym młodym, polskim pisarzu i jego propozycję uważam za wartą do zapoznania się z nią, przede wszystkim zaś zachęcam do wyrobienia własnej opinii na jej temat.

© 2014 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA