Operation: Anchorage jest pierwszym z trzech planowanych dodatków do Fallouta 3. Opowiada o zmaganiach wojsk Stanów Zjednoczonych z chińskim okupantem na Alasce. Projektanci z Bethesdy postawili przed sobą bardzo trudne zadanie, które polegało na przedstawieniu jednej z najważniejszych bitew w uniwersum Fallouta. Bitwy która zabierze nas w czasy wojny o Alaskę. Dzięki takiemu podejściu do fabuły, będziemy mogli po raz pierwszy w historii serii, zobaczyć świat sprzed zagłady z roku 2077.
Fallout 3, hit ubiegłego roku, został skrytykowany przez fanów serii za zbyt dużą ilość chaotycznych walk, które zwłaszcza podczas starć między super mutantami a Bractwem Stalli sprawiały, że człowiek patrzył z zażenowaniem na biegające bez ładu postacie. W porównaniu np. do Call of Duty 4 czy Gears of War, widok ten może autentycznie zniesmaczyć.
"Ale zaraz zaraz Fallout 3 to nie jest gra wojenna, tylko cRPG, co za bzdury piszesz!" - mogą pojawić się takie głosy. No cóż, w sytuacji, kiedy mówimy o podstawce, jest to zarzut mało istotny w odniesieniu do całości rozgrywki, ale w przypadku pierwszego DLC'a ta linia obrony już nie przejdzie, ponieważ jest to z zamierzenia symulator pola bitwy wyprany w zasadzie z jakichkolwiek elementów RPG...
Po instalacji i uruchomieniu dodatku, chwilę po wczytaniu stanu gry zostaniemy poinformowani o sygnale alarmowym wysłanym przez wyrzutków z Bractwa Stali. Pierwsza z nowych lokacji zostanie zaznaczona na naszej mapie, nie pozostaje nam nic innego, jak udanie się pod wskazany adres oraz przejście kolejnego identycznego odcinka metra, w którym nie ma absolutnie niczego nowego. Zaraz po wydostaniu się z metra, zostajemy przywitani przez wojownika wyrzutków, który prosi nas o pomoc w zabiciu oddziału super mutantów. Następnie zostajemy skierowani do posterunku Outcast'ów, który jest miły dla oka dzięki nowym teksturom. W środku po wysłuchaniu kilku nowych postaci o wyjątkowo nieciekawych barwach głosu, dostajemy możliwość wejścia do kapsuły, która "przeniesie" nas do symulacji.
Kiedy odzyskamy wzrok po oszałamiającej ilości blooma, jaką poczęstowali nas producenci z Bethesdy, możemy wreszcie zająć się wojaczką. Po krótkiej rozmowie z napotkanym żołnierzem USA dostajemy pierwsze zadanie! Infiltracja chińskiej bazy artyleryjskiej w umocnionym regionie, Anchorage (sic!) oraz zniszczenie dział, które naprzykrzają się wojskom Wujka Sama. Po chwili znowu zostajemy sami. Poza nowym Combat Armorem w wersji zimowej dostajemy pierwszą nową broń, którą jest nóż z kastetem, oraz znany już pistolet z tłumikiem, tyle że w nowej, odświeżonej i ciemniejszej wersji (przynajmniej tak mi się wydaje).
Nie zastanawiając się, szybko wziąłem pistolet do ręki i ruszyłem wypełnić swój obowiązek wobec Ojczyzny. Pierwszy Chińczyk spadł z odstrzeloną głową w przepaść, drugi po odstrzeleniu nogi sturlał się z klifu, trzeci wybuchnął po otrzymaniu trafienia krytycznego w głowę. Zaczyna robić się gorąco, zdrowia oraz amunicji coraz mniej, nie mamy ani jednego stimpacka, a nie możemy przeszukiwać zwłok przeciwnika w celu dozbrojenia się, bo symulacja tego nie przewidziała, tak więc co robić? Ludzie z Bethesdy nie zostawili nas samych! Programiści przygotowali specjalne automaty, które uzupełniają nam tak zdrowie, jak i amunicje, można je używać w nieskończoność, dzięki czemu taktyka znana nam z filmów takich jak Rambo albo Terminator przybiera zupełnie nowe oblicze! Po co się chować za winklem, po co używać V.A.T.S, strzelać ze snajperki, albo, o zgrozo, skradać się do wrogów i eliminować ich po cichu, skoro spokojnie można pruć z kałasza (Chiński karabin szturmowy) na środku pomieszczenia/pola bez obawy o amunicje, czy też zdrowie? Nawet nie trzeba specjalnie wracać do tychże automatów, ponieważ w większości wypadków można je znaleźć rozsiane po całej planszy w dosyć sporej ilości. Co gorsza, na tej zasadzie zbudowany jest praktycznie cały dodatek! Jeżeli komuś przeszkadzało, że Fallout 3 jest taki łatwy na "very hard", niech nawet nie sięga po ten DLC! Zwłaszcza że nie jest on zbyt długi, niżej podpisany przeszedł go w niecałe dwie godziny. Zresztą co zrobić skoro na końcu pomaga nam oddział uzbrojonych po zęby żołnierzy w Power Armorach?
Czas aby napisać coś o nowym sprzęcie, którego przyjdzie nam użyć przeciwko chińskiej armii. W zasadzie poza karabinem Gaussa oraz chińską zbroją maskującą nie ma w tym dodatku nic ciekawego. Karabin Gausa to jedna z ulubionych broni każdego fana Fallout'a, fajnie że się wreszcie pojawia w grze, jednak ja nie jestem wstanie zrozumieć, co mieli w głowie ludzie z Beth, kiedy go projektowali.
Jest teraz broń energetyczna, co da się jakoś wytłumaczyć, tak samo jak dodanie lunety, w końcu jest to wymarzona broń dla snajpera, mimo iż przy każdym strzale pokazywałaby z 10 kilometrów gdzie ów snajper jest. Największą oznaką niechlujstwa jest jednak kwestia amunicji 2mmEC, której w grze nie ma, mimo iż Gauss tak naprawdę nadal z niej strzela, wyobraźcie sobie, że Bethesda wymyśliła, iż Gauss będzie miał przymocowany magazynek z nieskończoną ilością amunicji, a baterie będzie trzeba zmieniać po każdym strzale.
Chińska zbroja maskująca jest już zrobiona poprawnie, choć wygląda bardziej na gadżet z Metal Gear Solid niż z retro futurystycznego Fallouta. Poza tym to ciekawy gadżet, mimo iż ułatwia grę jeszcze bardziej. Z innego nowego stuffu znalazłem jeszcze odświeżony Power Armor oraz Combat Armor w wersji zimowej, nóż z kastetem, nowy chiński miecz rażący prądem i to wszystko.
Kolejnym nowym pomysłem Bethesdy jest możliwość tworzenia oddziału szturmowego podległemu graczowi. Możemy przy okazji tworzenia oddziału wybrać: czy będzie on nastawiony na atak z odległości, czy raczej na totalny blitzkrieg. Niestety kretyńskie A.I. powoduje, że już po pierwszych walkach połowa oddziału gryzie piach (śnieg) albo jest M.I.A co najczęściej oznacza, że utknęli na jakiejś ścianie.
Wojna zniszczyła psychikę nie jednego żołnierza, dlaczego w tym konflikcie miałoby być inaczej? Wrogie A.I. jest identyczne jak w podstawowym Falloucie, czyli kiepskie w porywach średnie, jego opis, który znajdziecie w każdej recenzji Fallouta 3 będzie pasował i tutaj.
Grafika jest dobra, mimo tego, iż silnik ma już swoje lata (engine pamięta jeszcze czasy Morrowind'a) nie jest zbyt szpetny, choć brak dynamicznego oświetlenia razi, ale skoro podstawka go nie miała, to czego można było się spodziewać po dodatku.
Największą wadą całego dodatku nie jest słaba A.I., długość czy też kiepskie rozwiązania. Wadą jest to, że Bethesda mając dobrą okazję do pokazania nam świata Fallouta sprzed zagłady, zaserwowała nam szybką sieczkę różniąca się od podstawki jedynie inną szatą graficzna oraz jeszcze mniejsza ilością dialogów. Nie dowiemy się o świecie Fallouta niczego, czego byśmy nie wiedzieli do tej pory! To boli, elementy RPG zostały tutaj zastąpione bezmózgą sieczka, ogromny potencjał został koszmarnie zmarnowany. Mam wrażenie, że ten dodatek został celowo zubożony, abyśmy przychylniej patrzyli na podstawkę. To wszystko wygląda jak pancerz dla konia*, gdyby nie nowa szata graficzna i klika bajerów, takiego moda można byłoby z znajomością G.E.C.K'a zrobić w dwa, trzy dni... Po za tym fabuła jest strasznie liniowa, nie można się zgubić, ponieważ wszystko jest otoczone barierą, która uniemożliwi nam zwiedzanie okolic. Tym razem krajobrazy są tylko do oglądania, nie ma możliwości przemierzania pustkowi jak w podstawce.
Jednak większość z moich zarzutów wynika głównie z tego, że wychowałem się na innym Falloucie, ten jest mi zupełnie obcy i raczej już do niego nie przywyknę. Jeżeli Tobie się on spodobał i uznajesz wizje Bethesdy za przynajmniej dobrą, to ten dodatek powinien przypaść Ci do gustu, jest to rozrywka na podobnym poziomie.
Plusy
Minusy
Ocena: -4/10 (dla starych fanów) 6/10 (dla fanów nowego Fallouta)
© 2009 Grzegorz 'Morbid' Markowski
Więcej zdjęć można zobaczyć w Schronowej Galerii.
* - płatny DLC Bethesdy do Obliviona
** - baner pochodzi z serwisu Fallout Wiki