ARTYKUŁY
 
Czar par (czyli jak Frech zorganizował kolejny turniej FT) SPIS TREŚCI
 
  

Dobra, na wstępie zaznaczam, że ten teks dotyczy tylko pierwszego dnia turnieju. W drugim, z dwóch powodów nie uczestniczyłem (po1: nie przeszedłem dalej :( po2: rachunki, rachunki :(( ). Więc "recenzja" dotyczy tego, co widziałem pierwszego dnia.

W turnieju brały udział pary zawodników, grające na zasadach Normal Tactics (jak ktoś nie wie co to znaczy, to niech sprawdzi na stronie CDP :P ). Pary zostały podzielone na dwie grupy po 8. W celu uniknięcia stosowania sprawdzonych i oklepanych taktyk Frech postanowił wyznaczyć do turnieju zupełnie nowe mapy: do gry skirmish (eliminacje) był to Big in Japan, do dalszych gier (CTF) - Parkland. Dziwne, że napisałem o dwóch trybach? Taaa, eliminacje w dwóch grupach były toczone w trybie skirmish (i ten wybór był moim zdaniem jednym z większych zonków turnieju, ale o tym później), a dopiero ci, którzy przeszli do dalszych gier, otrzymali "w nagrodę" ambitniejszy tryb gry - CTF.

Trzeba od razu przyznać: Frech nie miał łatwego zadania. Na kilka dni przed turniejem padł serwer CD Projektu, na którym znajdowały się zasady, podział na grupy, oraz mapy przeznaczone do gry. To spowodowało "mały" bałagan... Całe szczęście, że potrzebne informacje i pliki znajdowały się na stronie klanu MERC. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie na czas turnieju specjalnej witryny, traktującej tylko o nim. Nie chcę się chwalić, ale ja tak zrobiłem, i z dostępem do najświeższych informacji nie było problemu :) Mniejsza o to, najważniejsza była przecież gra i teraz do niej przejdę.

Turniej rozpoczął się w piątek o godzinie 18. Pora niezbyt fartowna, zwłaszcza dla modemowców, którzy o tej porze miewają "drobne problemy" z połączeniem się z Siecią... o tej porze polska sieć jest w stanie największego obciążenia - mówiąc po ludzku, wszyscy pchają się na "tańsze impusly" :P. Zabawa miała trwać aż do 24, co też jest lekką przesadą - 5 godzin na modemie to dla niektórych trochę sporo... IMO lepiej byłoby całość rozłożyć na dwa dni albo zmniejszyć liczebność grup; fakt, zabawa straciłaby może nieco klimatu, ale niektórzy mogli dostać naprawdę niezłe baty po tych 16 złociszach wepchanych Tepsie do d....eeee...nieważne :)

Jak mówiłem, rzecz zaczęła się od 18. Wiadomo, poślizg półgodzinny, ale to normalka :) Zaczęły się pierwsze gry...a raczej próby...no bo skoro nie ma terminarza, to czasem ciężko się dopasować. A że organizator też poszedł grać, to zapanowała totalna samowolka :) Wiele par nie miało z kim grać, inne miały kłopoty techniczne (np. ja :P ). Dobra, tyle narzekania, gadania jaki był bajzel itp., ale teraz najważniejsza sprawa: poziom gry. Tu było, jak to na turniejach, baaardzo różnie. Mogłem oceniać poziom par grających w drugiej grupie, jako że sam się w niej znalazłem. A oto, tak dla informacji, podziały:

GRUPA I:
[CK]: Archbishop & Hades
CDSr_DioXide & CON_Abus (Conclave, nie wiem czy dobrze napisałem skrót :)
[CBoD]: aDIK & Xaro
[JK]: Acid & Frech
[CK]: Moby & Sir K
[HIF]: Ptasiu & Ajan
MERC: KoNiONT & Markos
[NRB]: Bhune & Peter (nie pytajcie mnie, co to za klan, sam byłem ciemny jak zobaczyłem nazwę :P )

GRUPA II:
[W]: Kmieciu4ever & LECHO
SM: Mith & Zdefiony
=W= Doc & [CK]Morphina
[CBoD]: Neuromencer & Maximus
[JK]: Joandil & TheTK
Howard & Lemir
MERC: Mathew & Archangel
[CK]Zabi & DD

Hmm...może to tylko moja opinia, ale wydaje mi się, że grupa II była znacznie mocniejsza. Choć w sumie poziom był wyrównany, ale wystarczy spojrzeć na przynależność klanową graczy, aby to stwierdzić. Jednak przynależność nie dyktuje stylu gry, a z nim niestety było w grupie II kiepsko.

I tu dochodzę do tego, co mówiłem na początku. Wybór mapy i trybu to wg mnie największa porażka turnieju. Wiadomo, że Big in Japan, ze swoją lokacją "Stans Pimp Crew", daje nieograniczone możliwości kampowania, czyli stania na dachu z włączonym trybem agresywnego strażnika. I, niestety, spora część drużyn stosowała tą ubogą taktykę, co sprawiało, że gry były nudne (no bo czy może być ciekawe atakować po raz 135425 dach, na którym siedzi 5 kolesi?). Od tej zasady odstępowały trzy pary (nie powiem które, one same o tym wiedzą), a pozostałe 5...no cóż, nie skomentuję ich stylu gry. Znamienne było to, że 2 spośród pięciu kampujących dwójek przeszło dalej...czyżby na polskiej scenie nie liczył się styl gry?

Tyle narzekania. Grało się fajnie, nawet bardzo. Niektóre wyniki były zaskakujące, a więkoszść meczów bardzo zacięta i grana do ostatniego fraga. Przyjemnie było też sprawić kilka niespodzianek - naprawdę żałuję, że nie awansowaliśmy, bo poziomem na pewno nie odstawaliśmy od par, które wyszły z naszej grupy, a dwie z nich dostały od nas bęcki :) No ale turniej to turniej, i liczy się przede wszystkim równa gra przez wszystkie mecze. Na koniec dodam, że gdyby od początku turnieju była grana inna mapa (np. Parkland i CTF), na której nie ma gdzie kampować, to wyniki byłyby bardzo odmienne... chciałbym, jako były kamper (tia, mówię to, bo byłem kampem, i to nie byle jakim...zapytajcie nawet Frecha jak przyjemnie się ze mną grało, gdy siedziałem moimi pacjentami przy drzwiach budynku z agrem na on...), aby ci, którzy prezentowali ten żenujący styl gry podczas turnieju, pokazali, że potrafią robić coś innego poza staniem na dachu... ogólnie jednak turniej mogę uznać za udany.

BTW tak dla formalności dodam, że turniej wygrała para Frech-Acid [JK], drugie miejsce zajęli [CBoD]: Maximus i Neuromencer. To skład finału, po więcej wyników zapraszam na stronę organizatora, bo ja w tym finale nie uczestniczyłem.

  /do góry/ Lecho 
__ 08 __
 

Radiated Copyrights 2001 by Przemek "Kazul" Ligner All rights Reserved.