ARTYKUŁY
 
Falloutowa Solucyja podług Wybrańyca tegoż który przeżyć wszystko to musiał i także zrobił SPIS TREŚCI
 
  

The History of Wanderer cz.1 Arroyo: Swiatynia Prób

-Czlowieku przepusc mnie! W tej swiatyni jest tyle mrówek i innych skorupiaków... Przeciez to pewna smierc!!!
-No co ty... musze sluchac przelozonej...
-Ale...
-Zadne ale. Nie mam zamiaru stracic stanowiska. Bierz wlócznię i spylaj! Ale migiem!
-Dobra dobra, nie to nie...

Cholewa i co teraz. Pewnie zostane rozpieprzony przez jakas mrówke... szit! Zobaczymy, co my tu mamy... Swiatynia...hmm... duza... i te dwa przerosniete znicze... heh, trza by isc na te próbe...Wchodze...O kurdę, mrówka!

-Lap dzide, frajerze!
No i w ten sposób zabilem po raz pierwszy w zyciu... To bylo coś wstrzasajacego... Przeciez to byla zywa istota... Jak moglem? ... Ech, tylko sie nie zalamuj...Trza isc dalej... Lajf is brutal. Zaraz, co ja widze... jakis pot...Tfu, garniec... Zupa czy co...Ooo... Plastik z zegarem czasowym! Cool. Przyda sie. E, co to za dziwne kafelki w podlodze...Kur...co to bylo?! ... Pieprzone pulapki. O malo co nie zgarnalem zaostrzonego kija na klate...W morde jeza, co mnie jeszcze czeka?! Zaraz zaraz, co ja widze... to jakis przerosniety skorpion!!! No to chyba spasuję... Nie! Mam misję do wykonania! Trza wioske ratowac...

-Szarza!!!
No i dalej zyję. W dodatku bedzie co na ognisku przypalac... Miód... E, co to, jakies kosci... łał, co my tu mamy!!! Kolejna wlócznia! No nie no, teraz to juz mi nikt nie podskoczy...nic trza isc dalej...Oooo a co to? Drzwi? Wygladaja jak...Eee, niewazne...Cholewa zamkniete...Jakby je tu otworzyc... Zamek nieco podgnily może by go wlócznia zlokpikowac? E, nie da sie... Moze ladunek? Chwila... 10 sec....bum... Alc, chyba za blisko stalem...Udalo sie jednak... Phew...Myslalem, ze zostane tu całe wieki...To gdzie teraz? Elo, jest tam kto? Chyba nie...O kur...co to za kafar...Gosciu ma chyba z 2 metry!Chwila, pogadam z nim.

-Eeee...Tego...Przepuscisz mnie?
-Nie tak szybko! Najpierw próba...
-Co? Jaka próba?
-Musisz mnie pokonac! Wtedy cie przepuszcze...
-Chwila pójde sie odlac...

No i zniknalem za rogiem. Jak by go zalatwic? Walka? Nie! Pewna smierc...a moze by tak zapieprzyc klucz który mu tak fajnie dynda...Tak! To jest mysl! Dobrze, ze co nieco znam sie na skradaniu, bo mogloby byc nie wesolo...Tylko jak sie zakrasc??? Chwila, przeciez obok sa kolumny! Rzuce kamieniem i odwróce jego uwage, a potem przekradne sie i ukryje za jedną z nich! Tak! To jest plan! A wiec start: rzut kamieniem...

-Co byc?! Kto isc?!
Teraz! Tylko zeby mnie nie zauwazyl! Jest! Udalo sie...Teraz tylko klucz... Jest! Kurczak, dobry jestem w tym fachu! Ale chwila! Jak otworzę te drzwi to na pewno uslyszy... A wtedy... E, lepiej nie myslec...Trza by uzyc charyzmy...
-Eeee czemu ty stać za mna?
-Bo...Bo...Tego...Czyscilem zamek!
-Po co?
-Bo brudny byl!
-Aha...
-Te, koles, widziales za rogiem kaluze?
-Jakom kaluze ???
-No to leć zobaczyć.
-Dobra lece!

No i zniknal za rogiem...Cholewa, co za frajer... Teraz wychodzę z tej budy... pora na odwiedziny u szefowej...

Swiatlo...Nareszcie! Dosc mialem tych pieprzonych pochodni...Trza by do starszej zakotwiczyc...a wiec lets go...

-Witaj Wedrowcze. A zatem powróciles...Czy jestes gotów?
-Na co? Chcieliscie mnie zabic w tej swiatyni? Czy co?
-Nie, nie chcielismy... to byl test, a raczej próba...
-Próba, przed czym?
-Próba...(tejks a brith) przed zadaniem które cie czeka... Musisz odnalezc przedmiot, który pozwoli ocalic nasza wioske.
-Tel mi mor ebalt it :P
-Musisz odnalezc Zestaw do Kreacji Ogrodu Eden (szept: w skrócie ZKOE...) To taka walizka...
-Jakies poszlaki?
-Znajdz Vic'ka handlowca.
-A któz to? I gdzie ów koles przesiaduje?
-Vic'k to, jak juz zaznaczylam, handlarz, który zna sie nieco na przedwojennych gadzetach...Czesto odwiedza naszą wioske...Ostatnio widzialam go jakis tydzien temu... Mieszka zas w Klamath.
-A gdzie te Klamath sie znajduje? Mam w ciemno szukac tego zadupia?
-Klamath jest na wschodzie.
-Aha, czyli juz wszystko wiem. Dziekuje i narka :*
-:* Wez jeszcze te 200 monet. Na pustkowiach znane jako pieniadze...
-Thx.

Ekhm...No to sie w niezla kabałe wpakowalem...Chwila, może by tak poszwedac sie trochu po wiosce? Przeciez nie bede lecial przez pustynie z samą wlócznia, co nie? Eeee...A może Hakumina odwiedze? Fakt, ze czasami gada jakby sie kleju nawachal, ale ogólnie kolo jest spoko.
-Witaj Wybrancu Jeden. Jak tam twój ogród?
-Mój oka. A twój?
-Na moim zle nasienie sie rozpanoszylo... Zniszcz je i wróc do mnie po nagrode...
-Gdzie jest twój ogród, bo pierwszy raz Fallouta 2 gram i nie wiem...
-Spójrz na pólnoc i droga bedzie otwarta...
Ciekawe, o co mu chodzi...Boże, znowu walka! I w dodatku to coś razi na odleglosc! Dobrze, ze jestem dosyc zreczny... To może jakos te pociski omine... A zatem:

-Szarza!!!
Dup...Ale przywalilem... Z roslinki nic nie pozostalo...Alc!...Druga mnie dopadla... Ale parzy...Ciach i po roslince...hehehe, jak dalej tak bedzie mi szlo to zatrudnie sie w wastelandowym tartaku...Ciekawe, co powie Hakumin jak zobaczy mnie calego i zywego...

-Wyplewilem ten twój diaboliczny ogródek. A teraz wypłata...
-AAAA...Wypłata... Prosze, oto proszek uzdrowienia.
-Dzieki...A jak to dziala?
-No normalnie, trzaskasz sciezke na lape a potem przez nos...Ale uwazaj...Jak za duzo sie nawachasz - nie prowadz... bo twoje postrzeganie bedzie gorsze.
-Nie ma co, dzieki i si ju lejter skejter!
-Zegnaj i powodzenia w wedrówce!

No dobra jest niezle...Ale póki co, mam marne 200 monet, włócznię i proszek uzdrowienia...Trza by namioty przeszukac...o moze ten...Wow, nastepne monety! Niezle, jest juz 400! Kupie sobie za to Mante! (joke)

-Wędrowcze!
-Co na kata jest grane? Kto mnie woła?!
-To ja, twój kuzyn Dym! Przycumuj tu na chwilę!
O kuzynek Dymcio... znowu wyznaczono go do pilnowania brachminów... nigdy go nie lubilem...za dużo przypalał...
-Hejka!
-Cze.
-Słuchaj, mam do ciebie sprawę. Mój pies zaginął i musisz go odnaleźć.
-Eeee...zaraz, a jak on miał na imię?
-Dym.
-Myślałem, że ty tak masz na imię...nie ważne... gdzie go ostatnio widziałeś?
-Na "polujących polach".
-A gdzież one się znajdują?
-Głuptasie. Są na zachód od ogródka Hakumina...
-Dobra, lece.

No, teraz to się zapowiada naprawdę ciężka wyprawa... Nigdy nie byłem na "polujących polach", ale słyszałem, że tam jakieś jaszczurki się panoszą... Spoko, nie takie niebezpieczeństwa się pokonywało.

/10min. później/
/lokacja "polujące pola"/

-Szarrrża!!!
Albo nie... Mam lepszy pomysł... Te młode jaszczurki wyglądają na ślepe! Gdybym się zakradł od tyłu i zadał im podwójne obrażenia w plecy, było by po kłopocie... A więc podkradam się i...dziab...pierwsza załatwiona! Nieźle! Teraz już pójdzie gładko.

/10 min. pózniej/
-Aaaaaa...jaszczurka!!! Moja noga! auć!!!
Ciach prast szlast...o w mordę, ale krytyka zaliczyłem... No dobra, wszystkie jaszczurki załatwione... (ale wymiatacz się ze mnie robi...) Ale nigdzie nie widzę pieska...

-How, how!!!
-O! tu jesteś piszczaczku kochany! Zaraz po ciebie pójde!
I poszedlem... Po drodze znalazłem Rootowy korzeń i kwiatek Broca...wow, może się przydadzą.
-Chodź, piesku! No chodź!

/10min. później/
/w wiosce/
-Jeste... co dostanę w nagrodę za narażenie życia?
-Nic.
-Kur...ja...pie...to ja tu narażam życie, a ty mi się tak ładnie odpłacasz? Aaa, spadam stąd.
-Sorx... ja naprawdę za psem tęskniłem...zrozum...
-Spadaj, zoofilu jeden! W morde jeża...z psem...ech...to co teraz? Cholewa, znowu ktoś mnie woła!
-Wędrowcze! Podejdź!
-Jesu! Co znowu?!
Obracam się i...widzę mojego kuzynka. Co ten kaszalot ode mnie chce? Zaraz się przekonam...
-Przepraszam, że się dopieprze, ale uważam, że walczysz jak ciota. Widziałem jak załatwiłeś te spore planty i muszę powiedzieć, że miałeś dużo szczęścia. Co to w ogóle miało być? "Szarża"? Za dużo w Diablo2 pogrywałeś... Jeżeli chcesz, to podszkolę cię we władaniu włócznia. Co ty na to?
-Jasne. Zawsze się przyda.

/10min później/
-Teraz już wiesz jak blokować ciosy i atakować na odległość. Powodzenia,Wędrowcze... Acha! Byłbym zapomniał... pogadaj z tym ponurym gościem na moście. Ma wypasioną włócznię!Mowa! Spytaj, czy ci nie zrobi takiej samej.
-3maj się! I dzięki za porady!

Ech, co za wał... i on mi tłumaczył jak walczyć?! Buhahahaha, macha włócznią jak ciota...ale cóż, nie każdy ma talent do walki. Tak jak ja... Zaraz! Ale może warto zczaić tego goscia na moście... Tak! Po prostu trza...

-Witaj, strażniku mostu.
-Ach... witaj Wędrowcze. Co cię do mnie sprowadza?
-Wkrótce wyruszam na wędrówkę. Ale z tym moim uschniętym badylem, co tak dumnie włócznią się nazywa, daleko nie zajdę...
-O! A może by ci ją ubgrejdować?
Udałem ciemnego.
-Poważka? Potrafiłbyś tego dokonać? Łał, jestem w szoku...
-Spoko (rolling eyes), jak chcesz to ci zrobię ten upgrejd za darmo! Potrzebuję tylko Flinta...
-A co to jest? Bo słabo znam angielski...
-Ech...ekchem...podobne do skały...
-A zatem wrócę już niebawem... jakieś pomysły gdzie to znaleźć?
-Popytaj swojej ciotki - Moris.
-Oki.

Łał! Wreszcie jakiś trudniejszy kłest! Zaraz zaraz...przecież moja ciotka mnie nie znosi...jak ja tego flinta od jej wyciągnę? Może przehandluję? E tam, lepiej jak powtórzę akcję z świątyni...czyli po prostu - bezzwrotna pożyczka.

-Ej, ciociu!
-Czego chcesz?! Musisz mnie ciągle niepokoić?
-Zobacz na prawo: Klaun Brachmin!!!
-Gdzie?!

No dobra, udało się... kurde, chyba zapiszę się do gildii złodziei... Ech, to nie Fall 1... No dobra, w każdym razie mam flinta i mogę iść go zanieść we właściwe miejsce.

-Oto twój flint. Zabieraj się do pracy.
-Dobra...poczekaj, chwilę to potrwa...

/30min.później/
-Proszę bardzo! Oto twoja nowa włócznia! Nazwałem ją "Poszarpana Włócznia"! Dobre, nie?
-Ta jasne...muszę lecieć...nara...
-Tylko się nie pokalecz!
O w morde - totalny wał! Ech, dobrze że już nie długo stąd spadam... Ale zaraz...chwilka...znowu ktoś nawołuje! To ten morszczuk co ostatnio pochrzanił wioskowe kolo! Przez niego wszyscy teraz chodzą tacy spragnieni... (czego?-przyp.Wanderer) Nic, wypadałoby pomóc... Ale gościu jakoś nie chce dialogu nawiązać...

-Proszę, napraw koło!
-Sam se napraw!
-Koło nadal nie naprawione!

W mordę! Co za trep! Gada jak Hakumin po...wiadomo czym... zaraz, jakby tu się zabrać za to koło? Najpierw trzeba zczaić co jest nie tak... acha! Linka się naderwała!Zaraz się tym zajmę...

/20min później/
-Ty naprawić koło!
-Tak! Tylko nie mów, że nie ma nagrody za mój trud...
-Ty naprawić koło!

Ech... komuś tu się nie chciało ulożyć dialogu... hmm... nie ważne! W końcu zdobyłem doświadczenie w reperowaniu kół! Zaraz, to już jestem ekspertem w: włóczniach, reperacji kół, skradaniu, kradzieżach i wkręcaniu... do tego dodając jeszcze podstawy taktyki (Szarża!!!) i już właściwie można by się zbierać do odejścia!Zaraz, zaraz... YaCa-współplemieniec, wspominał coś o jakimś grubasie koło kamienia... Trza by to zczaić...

-Eeee, ty, chodź no tutaj!
-Ja?
Zapytałem głupawo -tak dla klimatu... eee, to zdaje się ten gostek, o którym wspominał mój współplemieniec! Ciekawe czego chce...
-Słuchaj, widziałem jak machasz włócznią... calkiem nieźle, ale jak przyjdzie ci uczestniczyć w bójce barowej, to co wtedy? Nie zawsze ma się ze sobą włócznię... poza tym, nie wypada... lepiej potężnie się zamachnąć i położyć gościa na dechy!Groach... Ekchem jak chcesz, to cię nauczę kilku ciosów...
-Dobra, a zatem zaczynajmy!

/20min. później.../
-Człowieku, czym ty się golisz?! O mało mi łapy nie oderwało!
-Jakbyś był inteligentny, to byś wiedział, że po 2210 roku znalezienie golarki ręcznej tudzież elektrycznej, jest równie trudne co znalezienie Świętego Granatu Ręcznego!
-Ach, faktycznie, zapomniałem... Tak czy inaczej znasz już kilka podstawowych ruchów, a żeby zmierzyć się z tym frajerem, Suliwanem, o którym ci opowiadałem... pamiętaj przesiaduje zazwyczaj w barze o nazwie "Złoty Geckon"... a zatem ruszaj w drogę...
-Jeszcze raz dziękuję... i do zobaczenia.
Nareszcie opuszczę tę zapchloną dziurę! Trzeba jeno przekroczyć most... Zaraz! Ja mam przecież lęk wysokości!
A tam? Co to? Przecież to święty! Na skale! Ciekawe czy go ktoś jeszcze zauważył poza mną...Tak czy inaczej dodało mi to nieco mocy!

/10min. później/
/Po przejściu przez most.../
-Bleach...breloach...ble...bleach...
Nie, to nie odgłosy obcych, tylko moje... Widocznie pieczony radioskorpion w połączeniu ze spojrzeniem w dół 200 metrowego kanionu, nie daje pozytywnych rezultatów... Tak czy inaczej wypadało by ruszyć w drogę... Zaraz, to gdzie był ten cały Wik i Klamath...? Aaa, fakt! Na wschodzie... a zatem ruszam w najdzikszą część pustkowia -pustynię!

CDN?

  /do góry/ Wanderer 
__ 14 __
 

Radiated Copyrights 2001 by Przemek "Kazul" Ligner All rights Reserved.